Od 20 października w Muzeum Ziemi PAN w Warszawie można oglądać wystawę Bursztyn i jego imitacje, która ma nas uwrażliwić na dość często występujące na rynku imitacje i fałszerstwa tego kamienia.
„Na wybór takiego tematu złożyło się wiele czynników, spośród których najważniejsza jest potrzeba rynku. Istniejący obecnie duży kłopot z dostępem do surowca powoduje nasilenie zjawiska imitacji i fałszerstw” – wyjaśniła prof. Barbara Kosmowska-Ceranowicz, autorka koncepcji wystawy. Celem wystawy nie jest nauczenie, jak rozpoznawać imitacje i fałszerstwa (nie jest to możliwe bez zaangażowania specjalistycznego sprzętu), ale uwrażliwienie na zjawisko ich występowania.
Zwiedzanie wystawy rozpoczyna się od prezentacji brył i wyrobów pogrupowanych zgodnie z powszechnie stosowaną klasyfikacją Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników. W trzech gablotach znajdziemy przykłady bursztynu naturalnego i łączonego, prasowanego i modyfikowanego. Przykładów naturalnego bursztynu nie jest zbyt wiele, ponieważ w sali obok znajduje się stała wystawa Bursztyn – od płynnej żywicy do sztuki zdobniczej, gdzie zgromadzono imponujące eksponaty. Zjawisko łączenia bursztynu pokazane zostało na przykładzie dawnych prac, kiedy kawałki bursztynu dobierano pod względem kolorystycznym i łączono bez użycia środków syntetycznych (co dziś jest powszechnym zjawiskiem).
Wiele jest także przykładów bursztynu prasowanego – ta metoda poprawiania kamieni znana jest już od dawna, choć obecnie, kiedy warunki dyktują odbiorcy z Chin, nie ma zbyt wielu zwolenników. „Niesłusznie, ponieważ prasowanie bursztynu odbywa się przy udziale tylko temperatury i ciśnienia i nic więcej się z tym bursztynem nie dzieje. Widmo spektroskopowe bursztynu prasowanego jest tak samo typowo bursztynowe, co najwyżej skłania się ku krzywej, która obrazuje bursztyn naturalnie zwietrzały. Nie ma więc powodów do obaw” – tłumaczy prof. Kosmowska-Ceranowicz. Widmo to zmienia się natomiast w przypadku bursztynu modyfikowanego, gdyż wskutek działania wysokiej temperatury, ciśnienia i gazu pozbawia się go części jego składników.
W dziale imitacji znajdziemy eksponaty wykonane z żywic naturalnych i sztucznych. Najczęściej naturalne imitacje bursztynu bałtyckiego, a więc bardziej szlachetne, wykonuje się z kopalu kolumbijskiego, który utwardza się i klaruje w autoklawie oraz barwi. Imitacje wykonane z żywic syntetycznych zostały pogrupowane chronologicznie, a więc od najdawniej stosowanych po najmłodsze. Znajdziemy tu wyroby wykonane ze znanego już w starożytności szkła, dość wczesnych celuloidu i galalitu oraz nieco późniejszych żywic fenolowo-formaldehydowych (rezolan, nowolak, bakelit). Pokazano również polibern – kawałki bursztynu zatapiane w różnych żywicach sztucznych. Współcześnie najczęściej stosuje się poliestry oraz żywice epoksydowe. Niektóre imitacje łatwo rozpoznać na pierwszy rzut oka, inne nastręczają wielu trudności nawet specjalistom w badaniu spektroskopem. Powstały one na przestrzeni ostatnich sześciu dziesięcioleci, pochodzą nie tylko z pracowni i firm w Polsce, ale także z Łotwy, Rosji, Egiptu (figurka Horusa z poliestru) i Tajlandii (żywica epoksydowa oprawiona w srebro).
Ciekawostką na wystawie jest tzw. model opolski wykonany ze sztucznej żywicy (jakiej? To zagadka dla odwiedzających wystawę) i mający przedstawiać sposób tworzenia form naciekowych bursztynu zgodnie z XIX-wieczną wiedzą – w XX wieku już nieaktualną.
Jedna z gablot pokazuje fałszerstwa inkluzji zatopionych w bursztynie lub żywicach sztucznych. Organizatorzy pozwolili sobie na mały żart, pokazując bryłkę bursztynu z zatopionym w niej fragmentem dolarowego banknotu autorstwa znanego projektanta biżuterii Mariusza Gliwińskiego. Obok pokazano również lizak z „cukru bursztynowego”.
Wystawa Bursztyn jego imitacje pochodzi ze zbiorów Muzeum Ziemi PAN i jest po raz pierwszy prezentowana jako samodzielna wystawa. Jest także dowodem na to, że bursztyn był i jest cennym kamieniem, a jego imitacje i fałszerstwa nie są bynajmniej plagą naszych czasów. Wystawa czynna do maja 2014 r.