Ponad 120 wystaw i pokazów sztuki w 23 krajach, prace w zbiorach 13 muzeów na całym świecie, liczne nagrody i wyróżnienia – to statystyczne podsumowanie 25 lat pracy Pauliny Binek w zawodzie złotnik-jubiler. A jak ona sama ocenia ten czas?  

25 lat Twojej pracy to właściwie 25 lat z bursztynem.

Rzeczywiście, większość swojego artystycznego życia poświęciłam bursztynowi – a on mi się za to pięknie odwdzięczył! Nawet jeśli próbowałam coś zrobić bez bursztynu, to i tak ostatecznie się pojawiał. I tak w 2001 r. stworzyłam kolekcję biżuterii „Księga minerałów”, w której użyłam różnych kolorowych kamieniami jubilerskich oraz różnorodnych technik złotniczych. Bursztyn wystąpił na pokazie mody na Gali Amberif w tym samym roku – na rozpoczęcie i zakończenie całej „Księgi”. Od bursztynu naprawdę nie da się uwolnić. A mieszkając na Wybrzeżu, trudno po niego nie sięgnąć i się w nim nie zakochać.

Zastanawiam się, czy osiągnęłabyś tak wiele, gdybyś używała innego kamienia niż bursztyn…

Ciekawe… Właściwie to nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie takiej sytuacji – myślę, że jesteśmy sobie z bursztynem przeznaczeni. W szkole nie mieliśmy zajęć z obróbki bursztynu, ale on „przyszedł” do mnie pod postacią skryptu, który dostałam od mojego  wykładowcy prof. Noimana – mam go zresztą do dziś. Potem dość szybko na mojej drodze artystycznej i życiowej pojawił się Janusz Wosik, który pokazał mi zupełnie inne podejście do bursztynu i nauczył go szanować. Kiedy wreszcie odważyłam się sięgnąć po bursztyn, wiedziałam, że chcę robić zupełnie inne prace niż te, które dominowały wtedy na rynku. Z szacunku do kamienia starałam się w miarę możliwości zachować jego naturalną formę i dokomponować inne elementy tak, by do niej pasowały. Do dziś uważam, że nie ma sensu przetwarzać natury. Zadaniem artysty jest dostrzec inspirujące piękno bursztynu i wykazać się inwencją, by stworzyć odpowiednią dlań oprawę.

Ciebie bursztyn zainspirował nie tylko do tworzenia biżuterii, ale i obrazów.

Zauważyłam, że potrzebuję różnych form, by wyrazić siebie: biżuteria, instalacje, pokazy mody, obrazy… Pierwszy obraz powstał w 1997 r., potem Bałtyk zainspirował mnie do stworzenia całych cykli tematycznych z wykorzystaniem przedmiotów wyrzuconych przez morze na plażę. Tu przejawiło się także moje zamiłowanie do recyklingu i pragnienie podarowania pozornie bezużytecznym przedmiotom nowego życia. Ten etap był dla mnie naprawdę szalenie inspirujący. Teraz myślę o etiudach filmowych, które przybliżałyby zainteresowanym wybrane tematy bursztynnicze…

Twoje prace są ponadczasowe – mogły powstać równie dobrze 5, 15 i 25 lat temu.

Być może dlatego, że we wszystkich moich pracach kieruję się nie czasowymi trendami, ale przede wszystkim moim wyobrażeniem o pięknym przedmiocie i staram się je jak najlepiej urzeczywistnić. Inspiracji szukam dosłownie wszędzie, a ich rozpiętość jest ogromna: od archaicznych po futurystyczne. W pracach zawsze zostawiam cząstkę siebie, tego co w danej chwili czuję i jak postrzegam świat.  Moja filozofia polega na dążeniu do syntezy przedmiotu, bez nadmiernego rozbudowywania formy, bowiem zależy mi na uchwyceniu idealnego wzoru – archetypu. By ten cel osiągnąć, łączę bursztyn z różnymi materiałami: złotem, srebrem, jedwabiem, wełną, filcem, lnem, skórą, stalą, minerałami, skamieniałościami, meteorytami oraz drewnem sandałowym. Każdy z nich daje całkowicie odmienny efekt końcowy w połączeniu z bursztynem: złoto, jedwab – szlachetność ; filc – ciepło, lekkość, paletę kolorów; srebro, stal, meteoryty – zimny wymiar futurystyczny, wręcz kosmiczny. Te ciekawe połączenia dają też wielowymiarowość i nadają oryginalności materii. To właściwie nie jest już biżuteria sensu stricte, tylko małe formy rzeźbiarskie – obiekty pełniące również funkcję biżuterii.

Które prace Ty sobie najbardziej cenisz?  

Jest tego sporo, bo właściwie z każdą pracą jestem emocjonalnie związana… Ale tak najbardziej, to chyba z naszyjnikiem „Szamanka” z 1999 r., za który dostałam wyróżnienie w kategorii dzieło sztuki w Międzynarodowym Konkursie Sztuki Bursztynniczej Krajów Nadbałtyckich w Ribnitz-Damgarten,jak również z naszyjnikiem „Włosy Madonny”, za którą w tym samym konkursie i w tym samym roku dostałam 3. nagrodę.  Bardzo sobie cenię także tryptyk „ Koniec wiadomości” – on też został nagrodzony: 1. nagrodą w Międzynarodowym Biennale Bursztynu „Ałatyr” z 2009 r. w Kaliningradzie… Dużo jest takich prac, które są mi szczególnie bliskie… To taki bursztynowy zawrót głowy… Lubię też brać udział w konkursach, ponieważ oznacza to poddanie się pewnej weryfikacji – a nagroda to dowód na to, że jako artystka idę w dobrym kierunku.

Jubileusz to okazja nie tylko do podsumowań, ale i planów na przyszłość – jakie są Twoje?

Z pewnością będę kontynuować dotychczasowy kierunek pracy. Moim celem jest uprawianie sztuki niekonwencjonalnej i tematów z tym związanych.  Chciałabym też inspirować innych do spojrzenia na bursztyn i na sztukę w nieco inny sposób... Ale na to jeszcze przyjdzie czas.


Polecamy:

Małe filcowe co nieco - rozmowa z Pauliną Binek
Bursztyn w dłoniach Pauliny Binek
Paulina Binek - galeria