Vivian Yang, partner S&A, opowiada o popycie na bursztyn bałtycki w Chinach i zagrożeniu falsyfikatami

Zainteresowanie bursztynem o kolorze miodu rośnie w Chinach w bardzo szybkim tempie. O tym, jak bardzo jest pożądany, oraz o zagrożeniach wynikających z trafiających coraz częściej do obrotu handlowego imitacji i falsyfikatów jest mowa w filmie wyemitowanym chińskiej telewizji CCTV 2.

Ogromne zainteresowanie bursztynem bałtyckim w Chinach wpływa na ceny, które wzrosły drastycznie od 2010 r. oraz na ogromną ilość zamówień. „Obecnie popyt na bursztyn to kilkanaście kilogramów miesięcznie. Kiedyś kupowałem mniej tego surowca, bo go nie rozumiałem. Ale jako że coraz więcej klientów pyta o biżuterię z bursztynem, postanowiłem sam ją wytwarzać. W ostatnich latach zamówienia na wyroby z bursztynem wzrosły o 40%. Zatrudniłem jubilerów dotychczas pracujących z jadeitem, ale i tak nie nadążam z realizacją zamówień: obecnie wykonuję te starsze, na nowsze nie wystarczy mi już surowca” – mówi jubiler z Shenzen.

Okazuje się, że popyt na bursztyn kwitnie również na prowincji: „W ostatnich miesiącach, głównie maju i czerwcu, mam coraz więcej klientów z innych prowincji. Jest ich teraz 2-3 razy więcej niż wcześniej. Przyjeżdżają też sprzedawcy, którzy chcą się dowiedzieć, co to jest ten bursztyn i jak go sprzedać” – mówi inny jubiler, pokazując buddyjski różaniec z bursztynu o wadze 18,4 g z wyrzeźbionym Buddą, który, jak twierdzi, jeszcze 3 lata temu kosztowałby ponad 500 juanów, a teraz jego cena w detalu osiąga 6900.

Przedstawicielka firmy S&A w Chinach Vivian Yang, która w sieci salonów oferuje głównie biżuterię polskich producentów, przyznaje, że aktualna sprzedaż miesięczna jest 10 razy wyższa niż w 2010 r. Generalnie cena wyrobu zależy od wielkości i jakości kamienia. A jako że dobrego surowca jest na rynku mało i jest on trudno dostępny, ceny są mocno wywindowane. Najdroższe są wyroby kolekcjonerskie – najtrudniejsze do zdobycia, najbardziej pożądane i stanowiące powód do wyjątkowej dumy z racji posiadania.

Jak każdy towar pożądany, także bursztyn jest podrabiany. Bardzo dobrze wiedzą o tym Chińczycy, którzy świetnie orientują się w metodach jego poprawiania, choć odróżnienie autentycznego bursztynu od falsyfikatów również im nastręcza trudności. Wiedzą, że imitacje bursztynu bałtyckiego są bardzo często wykonane z kopalu – młodej, liczącej ok. milion lat żywicy, która jest specjalnie utwardzana, by nadawała się do obróbki jubilerskiej. Obawiają się bardzo bursztynu prasowanego w przekonaniu, że dodaje się do niego domieszki innych materiałów, m.in. plastiku, a następnie sprzedaje jako duże kawałki naturalnego kamienia za bardzo wysoką cenę. Zdają sobie sprawę, że bursztyn często jest postarzany w autoklawach, gdzie poddawany jest działaniu wysokiej temperatury tak długo, aż uzyska ciemniejszy, tzw. antyczny kolor.

I podobnie jak cała reszta świata Chiny mają problemy z jego identyfikacją. Pytanie brzmi: czy to będzie dla nichwystarczający powód, by odwrócić się od bursztynu bałtyckiego i powrócić do cenionego tam z wielu powodów birmańskiego…?

Artykuł powstał na bazie informacji zawartych w filmie, który można obejrzeć tutaj: http://video.sina.com.cn/p/finance/20130806/213462756883.html

Polecamy także:

Ekskluzywny bursztyn z Fushun - rozmowa z Jackiem Szwedo
Chiny to skomplikowany rynek - rozmowa z Nancy Chui