To już trzeci – po Gandawie i Gdańsku – wernisaż tej wyjątkowej wystawy bursztynu widzianego oczami znanych europejskich twórców, spośród których większość nie miała wcześniej kontaktu z tym kamieniem.
Tytuł wystawy Skamieniałe łzy – oprócz nawiązania do mitu o Juracie, opłakującej śmierć ukochanego, czy do zamienionych w topole Heliad wypłakujących bursztynowe łzy nad zmarłym bratem Faetonem – ma dla organizatorów wystawy znaczenie szczególne, bowiem związany jest przede wszystkim z Gdańskiem, Polską i typowo polskim materiałem, jakim jest bursztyn.
Pomysł wystawy narodził się w maju 2012 r. w Gdańsku podczas spotkania Wima Vandekerckhove – właściciela galerii Villa De Bondt w Gandawie (Belgia) i Sławomira Fijałkowskiego – profesora Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, znanego polskiego projektanta. Do udziału zaproszeni zostali znani europejscy twórcy, którzy w znakomitej większości nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z bursztynem. W sumie 20 osób, których zadaniem było spojrzenie możliwie „nieskażonym” okiem na ten kamień i zainspirowanie się nim.
„Od samego początku idea wystawy odwoływała się do potrzeby artystycznej interpretacji naturalnych cech bałtyckiego bursztynu, ale także do jego bogatej, historycznej symboliki, wyrażonej również w samym tytule wystawy, zaczerpniętym ze starożytnego mitu o Faetonie. Liczyliśmy, że nikt lepiej niż artyści nie ujawni tego, co nie zawsze jest uświadamianym punktem odniesienia dla odpowiedzi na najprostsze, ale i najtrudniejsze pytania: o istotę pojęcia wartości (i to wcale nie w jego ekonomicznym sensie)” – wyjaśnił Sławomir Fijałkowski. A Wim Vandekerckhove podsumował: „Nasze założenie zostało osiągnięte: powstały nowe kreacje, pomysły, ale też do głosu doszła nowa artystyczna wrażliwość”.
Zaproszenie do udziału w wystawie przyjęło 20 europejskich twórców. Jakie były ich wrażenia z pracy z bursztynem?
Karl Fritsch: Ten bursztyn był całkiem szczęśliwy, mogąc mówić o swojej przeszłości, kiedy trzymałem go w mojej dłoni. Ale był także odrobinę przerażony przed byciem uformowanym przez narzędzia inne niż natura. Dotknij mnie, ale zostaw mnie w spokoju.
Sophie Hanagarth: Kawałek bursztynu, który został mi ofiarowany, wyglądał jak ucięty kawałek suszonego mięsa albo bekonu. Jego powierzchnia sprawiała wrażenie pomarszczonej skóry, a pod nią znajdowały się warstwy różnorodnych kolorów: nieprzezroczysty kremowy i przejrzysty miodowy. Próbowałam zachować skórę, która pokrywała to poszarpane ciało, ale interesowało mnie także odkrycie głębi tego kawałka bursztynu. Skonstruowałam okular, aby go oglądać. Ideą było wykreowanie wypolerowanego okna w kształcie oka. W tym samym czasie zaczęłam poszukiwania przez Internet kutego żelaza (które ostatnio bardzo mnie interesuje) w Gdańsku i znalazłam obrazek pięknych wrót, które ochraniają Fontannę Neptuna – najczęściej pokazywanego jako starca, barda inspirującego oczy. Ponadto legenda Gdańska o początku słynnego likieru Goldwasser przypomniała mi o kolejnej formie bałtyckiego złota: bursztynie. Bursztyn był pokrojony w plastry wzdłuż, więc miałam dwie identyczne części w kształcie kropli. Wygrawerowałam oko na każdej części, jedna była kremowa, druga miodowa. Są one połączone hakami w kształcie ogniw łańcucha, echem ciężkich łańcuchów leżących w porcie. Każdy żelazny hak był wykuty w kształcie ślimaka dla tego boga morza, oryginalnie chtonicznego bóstwa połączonego ze światem podziemnym.
Herman Hermsen: Kiedy pracowałem nad surowcem, odkryłem, że ten prehistoryczny skarb przez odkrywanie jego piękna wymusza szacunek.
Petra Zimmermann: Naturalnie skamieniała żywica z drzew połączona ze współczesnym materiałem (polimetakrylanem metylu, syntetycznym polimerem). Byłam zaskoczona, jak wiele mają wspólnych właściwości.
Wystawa Skamieniałe łzy
w ramach Legnickiego Festiwalu SREBRO
30.04 - 07.06.2013
Wcześniejsze wiadomości na ten temat:
Skamieniałe łzy w Muzeum Bursztynu
Skamieniałe łzy
Artystyczna wrażliwość wyrażona w bursztynie