Kolejka oczekujących pierwszego dnia targów

Kilka dni temu zakończyła się jedna z największych imprez targowych na świecie – Tucson Gem Show. W halach targowych rozmieszczonych na terenie całego Tucson można było, jak co roku, kupić wszystko co stworzyła matka Ziemia – od skamieniałego jaja dinozaura (łącznie z zawartością!), które w tym roku było jedną z głównych atrakcji, po minerały i biżuterię z całego świata. Grupa polskich firm związanych z bursztynem uczestniczy w arizońskiej imprezie targowej od kilku lat, ale wszyscy są zgodni co do jednego: ta edycja była inna niż wszystkie dotychczasowe.

Gospodarka w kształcie litery L

Oczekiwania dotyczące tegorocznych targów były nieco wyższe niż w ubiegłym roku – media ogłosiły przecież koniec kryzysu, a amerykański rząd zapewnia, że kraj wychodzi z zapaści. W lutym firmy amerykańskie robią duże zakupy na sezon letni, a poza tym targi w Tucson mają charakter "cash and carry", co zawsze dawało wystawcom nadzieję na przetrwanie trudnego sezonu zimowego. Sytuacja na targach w Arizonie uświadomiła jednak wszystkim, ze rynek biżuterii w USA bardzo się zmienił i nie zapowiada się szybki powrót do sytuacji sprzed kryzysu. Jeden z amerykańskich przedsiębiorców podsumował to dość obrazowo: „Krzywa na wykresie amerykańskiej gospodarki ma kształt litery L. W roku 2008 mieliśmy gwałtowne załamanie, które po osiągnięciu punktu krytycznego zmieniło się w poziomą jednostajną prostą, oznaczającą długą stagnację".

975_2Bursztyn za 20 centów

Wśród polskich firm na targach JOGS znaleźli się niemal ci sami wystawcy co w ubiegłym roku (na przyjazd nie zdecydowały się jedynie dwie firmy). W Pawilonie Bursztynowym pojawiły się także dwie nowe (oprócz zawsze obecnego Ambermana) firmy bursztynowe z USA: Kordas oraz Unique and Company, jak również dwie duże firmy z Litwy (Amber by Mazukna i Amber Seaside – po raz pierwszy na JOGS) oraz kontrowersyjne firmy z Chin – Yantar Co.

Organizator jak zwykle zadbał o promocję targów – w dalszym ciągu Pawilon Bursztynowy jest reklamowany jako jedna z głównych atrakcji Tucson Expo Center (gdzie odbywają się targi JOGS). Na terenie TEC zorganizowano także kilkadziesiąt wykładów i warsztatów o biżuterii, zapewniono również sprawny bezpłatny transport autobusami i limuzynami z centrum miasta do hali targowej. Klientów odwiedzających targi JOGS było faktycznie więcej niż w ubiegłym roku, ale można z całą pewnością stwierdzić, że ich zdolność nabywcza była znacznie mniejsza. Ponadto w tym roku pojawiło się znacznie więcej klientów detalicznych i "oglądaczy", niż odbiorców hurtowych.

Już pierwszy dzień targów JOGS był dość znamienny: największym powodzeniem cieszyły się stoiska firm chińskich, sprzedających tanie kamienie kolorowe oraz stoiska firm oferujących biżuterię w najniższych cenach. Litewska firma Amber Seaside (Pajurio Gintaras) wywiesiła w holu głównym targów baner o treści: "wyroby z bursztynu od 20 centów za gram". Jeszcze kilka lat temu mogłoby to oznaczać początek walki na śmierć i życie, dziś firmy bursztynnicze podchodzą już do takich informacji ze spokojem.

Podczas targów dało się odczuć znacznie słabszą niż w zeszłym roku kondycję amerykańskich kupców: wielu stałych klientów nie przyjechało w ogóle lub ograniczyło zakupy. Wpewną rekompensatą była wzmożona w porównaniu z poprzednimi edycjami obecność kupców z Kanady (być może ożywienie tego rynku ma związek z olimpiadą w Vancouver?), którzy z reguły poszukiwali dobrego wzornictwa i wybierali biżuterię ze średniej i wyższej półki cenowej. Wystawcy liczyli na większe zainteresowanie bursztynem wśród odbiorców z Meksyku (które zaobserwowano w zeszłym roku), ale wygląda na to, że stagnacja, która ogarnęła USA, ogarnęła swym zasięgiem również region Ameryki Środkowej. Także wśród wystawców było znacznie mniej firm meksykańskich, za to (co szczególnie widoczne było to na targach GJX) powstały w tym roku całe sekcje wystawców zajmujących się wydobyciem kamieni szlachetnych z Afganistanu (!).