Tomasz Mikołajczyk (z prawej) został (wraz z Mariuszem Gliwińskim) Bursztynnikiem Roku 2012

Tomasz Mikołajczyk, związany z branżą bursztynniczą od 25 lat, opowiada o swoim najnowszym „wykraczającym poza przyjęte schematy i kanony” projekcie, czyli prywatnym Muzeum Bursztynu w Krakowie, i zakupie spektrometru, który ma „przywrócić rynek do normalności”.

Jesteś chyba najbardziej utytułowanym kupcem w branży bursztynniczej. Otrzymałeś Medal od Prezydenta Gdańska, od Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników Kryształowy Medal i w marcu br. honorowy tytuł Bursztynnika Roku – za działalność handlową i promocyjną.

Dostać to wyróżnienie rok po Lucjanie Myrcie to niewątpliwy sukces. Chociaż właściwie nie wiem, dlaczego właśnie teraz je dostałem. Przyznam szczerze, że bardziej spodziewałbym się innego zaszczytu, a mianowicie Amber Partner Award – przy wielkości naszych obrotów przez ostatnie 25 lat pewnie byłoby to bardziej uzasadnione... Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo się cieszę z Bursztynnika Roku i będę pracował ze zdwojoną siłą, żeby być pierwszym, który dostał ten tytuł dwa razy (śmiech).  

Obawiam się, że regulamin tego nie przewiduje…

Trzeba mieć wyzwania wykraczające poza przyjęte schematy i kanony. A ja głównie takie sobie stawiam (śmiech).  

Obecnie prowadzisz w Krakowie jedną dużą galerię i kilka punktów handlowych w Sukiennicach.

Kilka lat temu było tych punktów 15 w kilku miastach w Polsce, głównie w hotelach, ale przyszedł kryzys: turyści zniknęli, a klient biznesowy rzadko kupuje biżuterię. Obecnie prowadzę kilka kramów w Sukiennicach, jeden sklep hotelowy i dwie galerie. Te punkty handlowe w Sukiennicach nie mają wpływu na rozpoznawalność marki, a na jej budowaniu i umacnianiu bardzo mi zależy. Prawdziwym wyzwaniem i satysfakcją jest dla mnie zrobienie czegoś, co pozwoli wyróżnić się pozytywnie spośród konkurencji. Dlatego zawsze tak dużą wagę przywiązuję do galerii Boruni. Bo kramów z bursztynem jest wiele, a galerii na takim poziomie i oferujących dużą ilość dobrej jakości biżuterii jest w skali kraju zaledwie garstka. Kiedy słyszy się pochwały od klientów, a różne ekipy zagranicznych telewizji kręcą filmy o bursztynie właśnie w mojej galerii, to jest to potwierdzenie słuszności tej koncepcji. I znak, że marka Boruni naprawdę coś znaczy w bursztynowym i turystycznym świecie.

W ubiegłym roku na portalu amber.com.pl pojawiła się Twoja wypowiedź Bursztyn schodzi na psy, w której piętnowałeś nieuczciwe praktyki kupieckie – coś się od tamtej pory zmieniło?

Nic. Konkurencja na rynku – zwłaszcza krakowskim, bo ten dobrze znam – jest nadal nieuczciwa. Jest zalew kopalu kolumbijskiego, bursztynu prasowanego i łączonego – to wszystko jest sprzedawane jako naturalny. My również sprzedajemy wyroby z prasowanego i łączonego bursztynu, ale nazywamy go po imieniu. Jakie ceny są na bursztyn naturalny, a jakie na wyroby „bursztynopodobne”, wszyscy zainteresowani wiedzą – to przekłada się na cenę ostateczną. Jeśli ktoś sprzedaje podróbki w cenie bursztynu naturalnego, wprawdzie nabija sobie kasę, ale oszukuje klientów.

Dodatkową pokusą jest też fakt, że turysta jest  klientem jednorazowym, więc nie trzeba o niego zabiegać. A i konsekwencje właściwie żadne.

Jubiler czy galerysta to zawód zaufania społecznego. W galerii czy sklepie ktoś musi odpowiadać za to, co sprzedaje, a nie tylko liczyć na to, że oszukany klient nie wróci i nadal będzie żył w przekonaniu o posiadaniu czegoś wyjątkowo cennego.

Tobie opłaca się być uczciwym?

Na pewno bardziej opłaca się oszukiwać, ale ja tego nie robię i nie zrobię. To kwestia zasad – albo się je ma, albo nie. Liczę, że z czasem ta sytuacja ulegnie zmianie.

Jak wygląda obecnie sytuacja na krakowskim rynku bursztynu?

Nastąpił powrót turystów do Krakowa – od ubiegłego roku obserwujemy większą dynamikę sprzedaży. Radykalnie siła nabywcza się nie zwiększyła, ale pojawiła się pewna znaczna grupa klientów zamożnych, którzy poszukują bursztynu naturalnego i są w stanie za niego zapłacić rynkową cenę. Im mniejsza ingerencja człowieka w obróbkę bursztynu, tym większe ich zainteresowanie.

A może zwiększyła się świadomość bursztynu wśród kupujących?

Myślę, że jest to bardziej kwestia zamożności – często osoby o wyższym statusie majątkowym poszukują oryginalnych rzeczy, ponieważ pragną otaczać się najpiękniejszymi wyrobami. Nie takimi, które dają iluzję czegoś, tylko oryginałami, wręcz unikatami. Wydaje mi się, że właśnie stąd bierze się ich zainteresowanie bursztynem i chęć pogłębiania wiedzy o sposobach jego podrabiania. One mają być nieskazitelne, a taki jest tylko bursztyn naturalny.

Czy to jeden z powodów otwarcia Muzeum Bursztynu?

Postanowiłem zrealizować ten pomysł, ponieważ czegoś takiego nie ma jeszcze w Krakowie. To miasto jest od lat jest takim polskim centrum bursztynu, tyle że w wymiarze handlowym. Gdańsk jest Światową Stolicą Bursztynu, ponieważ głównie tam zlokalizowane są zakłady produkcyjne i pracownie, natomiast w Krakowie sprzedaje się najwięcej wyrobów z bursztynu, ponieważ tu przyjeżdża najwięcej turystów w porównaniu z innymi miastami w Polsce.

Jakiego efektu się spodziewasz?

Myślę, że w trakcie zmian surowcowych na rynku i wypierania bursztynu naturalnego przez imitacje, jest potrzeba stworzenia takiego miejsca, gdzie będzie pokazywany ten naturalny, czyli najbardziej atrakcyjny. By przypominał, jaką ma historię, jakie niesie ze sobą wartości i dlaczego tak wielu ludzi uważa, że właśnie taki jest najpiękniejszy.

Wstęp do muzeum będzie bezpłatny, jak masz zamiar sfinansować to przedsięwzięcie?

Z zamiłowania do bursztynu robię różne rzeczy, nie wszystkie dla komercji, jak np. Bursztynowy Portal, który dochodu nie przynosi, ale cieszy się uznaniem środowiska. Nie oczekuję, że Muzeum Bursztynu będzie sukcesem komercyjnym, bo przy bezpłatnym wstępie jest to działanie charytatywne. Mam nadzieję, że środki na jego utrzymanie pozyskamy z prowadzenia sklepu przy muzeum i że spotka się ono z przychylnością i chęcią współpracy ze strony osób z branży, muzeów i innych miłośników bursztynu. Takie „duchowe wsparcie” jest nam potrzebne przy tym skomplikowanym projekcie. Za to, które już otrzymaliśmy, serdecznie dziękujemy. Zwłaszcza prof. Barbarze Kosmowskiej-Ceranowicz i pracownikom Muzeum Ziemi PAN z Warszawy – bez nich i ich eksponatów nasza ekspozycja byłaby o wiele skromniejsza i zapewne nie tak dopracowana merytorycznie.

Efekty naszej pracy będzie można oglądać już od połowy lipca. Wtedy do dyspozycji odwiedzających oddamy ponad 220 m2 powierzchni wystawienniczej w samym sercu Krakowa plus mały ogródek kawowy  dla zmęczonych wędrówką po muzeum turystów. Wnętrza są bardzo eleganckie, powstają przy pomocy znanego architekta Marka Błażuckiego. Będzie to fajne, przyjazne turystom miejsce, gdzie będziemy mogli organizować różnego rodzaju imprezy – szkolenia, kursy, pokazy, wernisaże – dla osób, które chcą dowiedzieć się więcej o bursztynie. I, co najważniejsze, nasze muzeum będzie otwarte przez cały rok, a nie tylko w sezonie turystycznym.

W Muzeum Bursztynu będzie można również zbadać autentyczność bursztynu i wyrobów z niego wykonanych.  

Zakup spektroskopu do badania bursztynu to kontynuacja misji. Rok temu portal amber.com.pl opublikował moją wypowiedź na temat przedsięwzięć organizacji bursztynniczych, których zadaniem jest czuwanie nad czystością bursztynu i uczciwym handlem. Były już Bursztynowe Paszporty, certyfikaty MSB – jednak nie idzie za tym praktycznie żadna weryfikacja, nieuczciwi właściwie nie ponoszą konsekwencji , nadal doskwiera boleśnie brak wiedzy na temat bursztynu wśród sprzedawców. Od czasu tej publikacji minęło ponad pół roku i nic się nie wydarzyło, nikt nic nie zrobił. Jak sytuacja wyglądała na tegorocznych targach Amberif, wszyscy widzieli: ułamek oferty wystawców stanowił bursztyn naturalny, inne żywice rzadko były podpisywane. Za to pęd klientów do sprawdzenia, w co zainwestowali swoje pieniądze, był ogromny. To mi nasunęło pomysł, by samemu wziąć sprawy w swoje ręce. Dziś tylko spektrometr – na podstawie analiz widma w podczerwieni – pozwala odróżnić bursztyn bałtycki od kopalu i innych żywic. Zakupiłem więc analogiczne urządzenie, jak to używane w Laboratorium Bursztynu na targach, na którym pod patronatem Bursztynowego Portalu amber.com.pl są wykonywane badania autentyczności bursztynu. Zatrudniłem dwie absolwentki AGH po geologii, które obecnie przechodzą intensywne doszkalanie pod okiem specjalistów z branży. Mają już na tyle dużo wiedzy i wystarczającą praktykę, by badać bursztyn.  Zapraszam do skorzystania z tej usługi – zarówno turystów, jak i właścicieli sklepów i galerii. Każde badanie jest potwierdzone certyfikatem z indywidualnie zaprojektowanym, zastrzeżonym i numerowanym hologramem. Nasze certyfikaty są dołączane do konkretnego wyrobu, a nie do punktu sprzedaży. Badanie jest odpłatne, ale może warto pokusić się o dołączanie certyfikatów autentyczności do wyrobów, zwłaszcza tych droższych...?  

Nie obawiasz się, że mało komu zależy na „czystości” bursztynu?
 
Mi zależy. Sprzedając tak dużo bursztynu, chcę mieć pewność, co sprzedaję. Nierealne jest, aby z każdym przedmiotem jeździć do Gdańska czy Warszawy na Politechnikę i tam weryfikować jego autentyczność. Teraz będzie to możliwe, choć przy takiej ilości wyrobów, jakie mamy aktualnie w ofercie, przebadanie wszystkich pewnie chwilę potrwa. Najważniejsze, że od teraz będę kupował ze świadomością, co kupuję i równie świadomie dalej odsprzedawał. Co nie oznacza, że zrezygnuję ze sprzedaży bursztynu modyfikowanego: nadal będzie w ofercie i nadal będzie podpisany zgodnie z prawdą. Jeśli ktoś będzie chciał sprawdzić, co kupił u nas lub gdzie indziej, może to już zrobić. To chyba jedyny spektrometr w rękach prywatnych wykorzystywany w celu badania bursztynu – zlokalizowanie go w Muzeum Bursztynu da swobodny dostęp wszystkim zainteresowanym. Także właścicielom galerii i sklepów, którzy do tej pory – podobnie jak ja – nie mieli pewności, co kupują, wszystko bazowało na zaufaniu do wiarygodnych producentów. Wierzę, że certyfikat z dokładnym opisaniem i skatalogowaniem będzie niewątpliwie dodatkowym bodźcem komercyjnym dla nabywców wyrobów z bursztynu – nie tylko w sieci Boruni, ale także w innych galeriach i sklepach. Mam nadzieję, że przywrócimy rynek do normalności – bo właśnie na tym nam najbardziej zależy.