Do 2 września br. członkowie komitetu technicznego opracowującego polską normę bursztyn bałtycki podejmą decyzję, czy w świetle licznych rozbieżności chcą nadal nad nią pracować. Trwające od 2009 r. dyskusje nad jej zasadnością, terminologią oraz zakresem nadal są żywe i utrudniają wypracowanie konsensusu.
„Głosowanie nad tym, czy przedstawiciele komitetu technicznego chcą nadal pracować nad ostatecznym kształtem normy na bursztyn bałtycki okazało się konieczne z powodu licznych rozbieżności i trudności wypracowania jednolitego stanowiska. By kontynuować prace, potrzeba 2/3 głosów za” – wyjaśnia Agnieszka Rajchert z Polskiego Komitetu Normalizacji. Głosować będą przedstawiciele Stowarzyszenia Rzeczoznawców Jubilerskich, Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników, Krajowej Izby Gospodarczej Jubilersko-Zegarmistrzowskiej, Krajowej Izby Gospodarczej Bursztynu, Pomorskiej Izby Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw, Galvano-Aurum, Instytutu Metali Nieżelaznych, Polskiego Towarzystwa Gemmologicznego, Okręgowego Urzędu Probierczego, Uniwersytetu Śląskiego, Uniwersytetu Gdańskiego, Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oraz Międzynarodowego Centrum Targowego. Co dalej z normą, dowiemy się dopiero na początku września.
Dziś – po prawie 5 latach dyskusji, poprawek i opiniowania – rozbieżności jest nadal sporo. Przyczyn można tu wskazać wiele; dość istotną zdają się być wykluczające się wzajemnie stanowiska z perspektywy naukowców, gemmologów, badaczy i branżystów, pogłębione dodatkowo niewystarczającą komunikacją pomiędzy członkami komitetu technicznego, jak również pomiędzy inicjatorami normy a członkami TK i środowiskiem bursztynniczym.
Najwięcej zastrzeżeń dotyczy zasadności normy. Oponenci podkreślają, że bursztynu nie da się unormować, ponieważ „nie jest to makaron”, tylko żyjący i ciągle zmieniający się kamień. Norma nie ma jednak za zadanie ujednolicić bursztynu, tylko określić, co jest bursztynem naturalnym, modyfikowanym, warstwowym (sklejką) i silnie zanieczyszczonym (żużel), jak również wprowadzić kategorie wagowe dla celów handlowych w zależności od masy bryłek. Terminologia oraz kategorie zostały zaproponowane po konsultacjach z firmami zajmującymi się obrotem surowcem bursztynowym. Nie znajduje ona jednak akceptacji u wszystkich członków KT. Oponenci mają za złe twórcom normy, że nie skopiowano klasyfikacji Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników, która bazuje na światowych standardach w dziedzinie nazewnictwa kamieni opartych na wytycznych Międzynarodowego Zrzeszenia Biżuterii, Ozdób Srebrnych, Diamentów, Pereł i Kamieni – CIBJO. „To zupełnie nowy, a przy tym sztuczny, ponieważ nigdzie dotychczas nie funkcjonujący podział. To mnożenie bytów nadaremnie, zamiast skorzystać z nomenklatury już istniejącej i do tego akceptowanej na świecie” – twierdzi Stanisław Jacobson ze Stowarzyszenia Rzeczoznawców Jubilerskich. A Robert Pytlos, koordynator ds. bursztynu prezydenta Gdańska, który współpracował przy redagowaniu normy, odpowiada: „Nie można było wprowadzić klasyfikacji MSB, ponieważ nie jest ona zgodna z zakresem tematycznym zgłoszonym do PKN-u. Od samego początku zależało nam na wprowadzeniu do niej tylko podstawowych informacji ograniczających się do określenia surowca bursztynowego, kategorii wagowych i metod jego identyfikacji. W trakcie dyskusji członkowie KT postulowali także m.in. wprowadzenie do normy imitacji bursztynu bałtyckiego, rodzajów kamieni jubilerskich czy też innych żywic kopalnych, ale musieliśmy te wnioski odrzucić, ponieważ ta norma tego nie dotyczy – to mogą być zagadnienia na całkiem nowe normy”.
Zwolennicy normy podkreślają, że ma ona szansę unormować rynek surowca, wprowadzając jasne zasady jego funkcjonowania, jak również uczyni zakupy bezpieczniejszymi. „Gwarantuje to swoją powagą instytucja państwowa. Certyfikat wydany przez jednostkę certyfikującą bazującą na normie bursztynowej to świadectwo, że towar spełnia normy jakości a jego producent jest uczciwy. To także podstawa dla kupującego do ewentualnego dochodzenia swych roszczeń przed sądem” – przekonuje prof. Ryszard Szadziewski z Uniwersytetu Gdańskiego. Przeciwnicy obawiają się, że będzie ona podstawą dla instytucji kontrolnych. Owszem, ale kontrolowane będą tylko te firmy, które zechcą dobrowolnie zastosować się do jej wytycznych, ponieważ nie będzie ona obligatoryjna.
O przyszłości polskiej branży bursztynniczej decydować będą przedstawiciele 13 podmiotów: organizacji środowiskowych, wyższych uczelni, organizatorów targów, urzędu probierczego… Jak dobrze znają oni realia rynkowe i prawdziwe potrzeby firm obracających surowcem bursztynowym? Jakie będą konsekwencje uchwalenia normy bursztynowej dla CAŁEJ branży bursztynniczej? Jakie będą konsekwencje jej nieuchwalenia?