W tym roku w Tucson nie brakowało bursztynowych atrakcji. W każdej z kilkudziesięciu hal targowych znajdował się akcent bursztynowy lub bursztynopodobny. Oprócz sukcynitu, sprzedawany jest także bursztyn meksykański z Chapias (zwany w USA popularnie „chiapas amber”) oraz dominikański choć znacznie rzadziej ze względu na jego wysoką cenę i trudną dostępność (zakaz eksportu nieoszlifowanego surowca z Dominikany, prymitywne metody wydobycia). Obok bursztynu bałtyckiego, najbardziej popularny jest kopal kolumbijski, a także tzw. bursztyn afrykański.

Warto zaznaczyć, że poza nielicznymi przypadkami zamierzonego wprowadzenia klientów w błąd (często niestety dotyczy to Polaków i Litwinów), generalnie wszyscy sprzedający podają uczciwie pochodzenie i rodzaj oferowanego towaru. W potocznym nazewnictwie targowym zaznacza się fizyczne modyfikacje naturalnego bursztynu (przede wszystkim dotyczy to bursztynu prasowanego), opisywane są najczęściej przez wystawców jako „reconstructed” lub „reconstituted”. Oznaczenie „man made” stosowane jest rozszerzająco, nawet w przypadku plastiku.

Bursztynowe „perełki”
Oprócz znanych polskich firm proponujących biżuterię z bursztynem bałtyckim (ewentualnie w połączeniu z kopalem kolumbijskim), w Tucson bursztyn oferowały również m.in. firmy chińskie i amerykańskie. Pomijając naszyjniki i inne klasyczne wyroby, można było znaleźć prawdziwe bursztynowe „perełki”, np. na stoisku Harini & Cosmo z Jonesboro, GA. Właściciel firmy jest częstym gościem na targach Amberif. W swojej ofercie posiada misterne figurki z kości słoniowej, żywic kopalnych i bursztynu bałtyckiego. Smoki i inne egzotyczne stworzenia są ręcznie rzeźbione w Indonezji. Jak mówi właściciel, jego inspiracją i mistrzem jest szwajcarski artysta Caspar Labhart, tworzący kamee i płaskorzeźby na przełomie XVII i XVII w. (jego prace znajdują się w zbiorach Museumslandschaft Hessen w Kassel).

Kolejną ciekawostką było stoisko pana Ryszarda Kulczyńskiego, właściciela firmy Cool Design ze Szwajcarii. Proponuje on etniczną i nawiązującą do starożytności biżuterię z bursztynem bałtyckim, meksykańskim i dominikańskim. Od lat podróżuje on po całym świecie, badając znaczenie bursztynu w różnych kulturach. Bardzo ciekawa jest proponowana przez firmę Cool Design kolekcja biżuterii z bursztynu bałtyckiego, nawiązująca do tradycji szlaku bursztynowego. Składają się na nią m.in. pierścienie z bursztynu pochodzącego z wykopalisk archeologicznych z Afryki. W duże formy ze starego bursztynu bałtyckiego, odzyskanego w Afryce Zachodniej i Peshawar (Pakistan) wmontowane są monety rzymskie z czasów imperium. Miedziane monety, pokryte są patyną i mają obwódkę ze złota 21ct. „Stary bursztyn oznacza, że był on szlifowany kilkaset lat temu, a nawet znacznie dawniej widać to po otworach ręcznie wierconych, niektóre z nich stały się owalne wskutek tarcia i wielokrotnego przewijania” – tłumaczy pan Kulczyński. Właściciel Cool Design z równym szacunkiem odnosi się do różnych odmian bursztynu na jego ekspozycji w Hotelu Arizona (WGJ Show) można było również oglądać unikatowe rzeźby z bursztynu dominikańskiego i meksykańskiego. „Można się spierać nad urodą lub wyższością niektórych odmian bursztynu, trzeba jednak pamiętać, że wszystkie one od dawna funkcjonują jako 'amber' (ambra, ámbar) w wielu kulturach i należy to uszanować” – mówi pan Ryszard.

Na stoisku Starborn Creations można było natomiast oglądać bursztyn (bałtycki i meksykański) w połączeniu z kolorowymi egzotycznymi kamieniami jubilerskimi, m.in. cytrynem, topazem i jaspisem z pustyni Gobi. Starborn Creations to jedna z największych w USA firm jubilerskich proponująca bardzo dobrze wykonaną biżuterię z kamieniami półszlachetnymi i unikatowymi minerałami. Bardzo dobrym działaniem marketingowym są specjalne metki dołączone do każdej sztuki biżuterii, zawierające dokładny opis, nazwę i pochodzenie kamieni. Podczas targów J.O.G.S właściciel firmy Arne Christophersen udzielił specjalnego wywiadu dla amber.com.pl, który zamieścimy w portalu już wkrótce – będzie w nim mowa m.in. o sprzedaży bursztynu w... karatach.

Z dużą przyjemnością zatrzymałam się także przy stoisku pani Marii Belen Nilson, entuzjastki bursztynu, oraz Jane Bird, kolekcjonerki, która w poszukiwaniu egzotycznej biżuterii już od niemal 30 lat podróżuje po całej Azji i Ameryce Południowej. Obie panie zgodnie stwierdzają, że klientami, którzy najlepiej rozumieją i znają bursztyn, są w USA Meksykanie. Rzeczywiście, na targi do Tucson wielu dobrych kupców (również detalistów) przyjeżdża z Meksyku. Majowie w czasach przedkolumbijskich używali żywic kopalnych występujących na Jukatanie do celów leczniczych. Podobno krople bursztynowe (zwane w czasach kolonialnych „wodą smołową”), były tak skuteczne, że zwalczały nawet syfilis. Pięknym nawiązaniem do tradycji Majów jest biżuteria z bursztynu ze stanu Chiapas z ornamentyką nawiązującą do kultury olmeckiej, gdzie często bursztyn występuje w połączeniu z turkusem. Trzeba przyznać, że Meksykanie szanują swój bursztyn jego ceny są w Tucson stosunkowo wysokie.

„Kolumbijski bursztyn” i „zielony bursztyn z Karaibów”

Bardzo dużo stoisk (głównie firm amerykańskich) proponowało także surowy i oszlifowany kopal kolumbijski (nierzadko nazywając go „colombian amber”). W ofercie przeważnie były to kolekcjonerskie bryły z inkluzjami oraz dość proste płaskorzeźby, rzadziej biżuteria (oprócz przypadków, gdzie „kolumbia” była wkomponowana w biżuterię z bursztynu bałtyckiego i sprzedawana jako sukcynit). Kopal kolumbijski jest dość popularny w Stanach ze względu na dużą ilość inkluzji i stosunkowo niską cenę.
Ciekawostką jest także „green caribbean amber” promowany w Tucson przez litewską firmę. Nazwa „green caribbean amber” po raz pierwszy wprowadzona została dwa lata temu na targach JCK przez jednego z nowojorskich hurtowników (poświęcono mu kilkustronicowy artykuł w czerwcowym wydaniu "JCK Magazine" z roku 2006). Ten sztucznie barwiony i utwardzany kopal, prawdopodobnie pochodzenia kolumbijskiego albo dominikańskiego (nie mylić z bursztynem dominikańskim) ma w rzeczywistości przejrzystą, żółtą barwę. Złudzenie zielonego koloru uzyskuje się przez m.in. przez zastosowanie niebieskawego kleju pod bryłką bursztynu (zmieszanie koloru żółtego z niebieskim daje w rezultacie zieleń) oraz przypalenie spodniej części kamieni. „Green caribbean amber” można również spotkać w kolorze koniakowym.

Sztuka afrykańska i tybetańska
Osobny rozdział należy się także sztuce afrykańskiej i tybetańskiej z użyciem bursztynu, która jest również bardzo popularna w Tucson. W dawnych wiekach bursztyn docierał do Afryki szlakiem bursztynowym, prowadzącym m.in. przez starożytny Rzym był wówczas, jak wiadomo, szczególnie cennym materiałem, a jego cena przewyższała wartość złota. W wielu krajach afrykańskich do dzisiaj jest symbolem zamożności, np. bursztynowe korale zeszlifowane w kształt „diamentu” były od lat bardzo popularne wśród koczowniczych plemion w Mali; wplatane we włosy świadczą o zamożności właścicielki. Z kolei w Etiopii bursztynu używano jako monety. Również w krajach Azji „złoto północy” miało szczególne znaczenie – wyjątkowe przykłady biżuterii z bursztynem obecne są w sztuce nomadów oraz wśród plemion tybetańskich. W Tucson, jak co roku, bardzo wiele firm oferowało biżuterię z Afryki i Azji. Piękne bryły bursztynu zostały dzisiaj jednak zastąpione tworzywami sztucznymi, utwardzonymi kopalami i żywicami syntetycznymi. Dla dodania im blasku i ochroną przed palącym słońcem, „bursztyn afrykański” jest często natłuszczany i powlekany warstwą lakieru. Niestety, większość wystawców z Afryki bardzo niechętnie udziela informacji o pochodzeniu swoich wyrobów, nazywając materiał, z którego je wykonano, po prostu „bursztynem afrykańskim”. Trudno stwierdzić jego właściwości chemiczne, niezręcznie byłoby nakłuwać i podpalać, tudzież rozpuszczać kamienie na stoiskach, nie było również możliwości zakupu pojedynczych kamieni na potrzeby badań (Tucson to głównie handel hurtowy).
Niezależnie od oceny handlowej (i moralnej) tak ogromnej ilości odmian, podróbek i imitacji, ich obecność świadczy o ogromnym znaczeniu bursztynu dla wielu kultur. Wpływ, jaki wywarły bursztynowe szlaki tysiące lat temu, są widoczne do dzisiaj, nawet w miejscu tak odległym geograficznie, historycznie i kulturowo jak Tucson.

Bardzo dziękuję Panu Wiesławowi Gierłowskiemu za fachową korektę i wsparcie merytoryczne.

Fot. Małgorzata Gliwińska