Marek Mikicki Design - od kilku lat ta nazwa nie znika z werdyktów jury w konkursach Mercurius Gedanensis, Bursztyn w Rzemiośle oraz Złoto i Srebro w Rzemiośle. Jesienią ubiegłego roku firma zwyciężyła w internetowym konkursie Klejnot Polskiej Biżuterii.

Jest Pan laureatem licznych konkursów o tematyce bursztynowej – to świadomy wybór?

Marek Mikicki: Początkowo na konkursy organizowane na targach Amberif zgłaszałem biżuterię niebursztynową, ale nie miałem większych szans na nagrody. Owszem, klepano mnie po ramieniu i gratulowano, moje pomysły i wykonanie robiły wrażenie, ale na tym się kończyło. Dlatego wykorzystałem fakt, że to przecież targi bursztynu, i zaprezentowałem bursztyn w nieco innej formie z innym materiałem w oprawie. Okazało się to trafną decyzją, choć generalnie szlifowanie i oprawianie bursztynu nie jest moją codzienną pracą. Firma, którą prowadzę, specjalizuje się w produkcji biżuterii z białego i żółtego złota z kamieniami syntetycznymi, a w obróbce bursztynu jestem tylko amatorem.

Ilość zdobytych nagród zdaje się temu zaprzeczać...
Prace zdobione bursztynem wykonuję tylko i wyłącznie na konkursy, które w temacie mają ten piękny kamień. Powstają one tylko na zadany temat, są mocno „dopieszczone”, ale wykonuję je tylko w jednym egzemplarzu. Gdybym zdecydował się owe wzory produkować i sprzedawać, musiałbym je wcześniej nieco zmodyfikować. A i tak ich użyteczność byłaby ograniczona, chociażby ze względu na fakt, że bursztyn jest miękkim materiałem i łatwo ulega zniszczeniu w porównaniu np. do białego złota, które najczęściej towarzyszy mu w moim wyrobie. Niebagatelnym problemem produkcyjnym jest również masa moich dzieł. Na razie jednak nie myślę o wdrożeniu tych wzorów do produkcji. Tym bardziej, że wiązałoby się to z ogromnym nakładem pracy i co za tym idzie, dość wysoką ceną finalną. Na przykład samo wykonanie pierścionka „Dama Modern” zajęło mi czternaście dni pracy po około 9 godzin dziennie. Nie licząc czasu spędzonego przy projektowaniu i przygotowaniu surowców.

Czy to znaczy, że te nagrodzone prace wędrują potem "do szuflady"?
Na razie tak. Jak będzie ich trochę więcej, to być może uda mi się zorganizować stałą ekspozycję przy okazji większej wystawy.

Nie myślał Pan o sprzedaży tych wzorów?
Miałem dotychczas kilka takich propozycji od dużych firm, ale ich nie przyjąłem. Firmę prowadzę sam od trzech lat, chociaż moje doświadczenie w branży jubilerskiej jest znacznie bogatsze – wcześniej ze wspólnikiem prowadziłem firmę Aurum przez 12 lat i jeszcze sięgając pamięcią, nabierałem doświadczenia przez kolejne 6 lat. Teraz zależy mi przede wszystkim na wypracowaniu własnego wizerunku, nazwiska i na rozwoju mojej firmy. Na szczęście na razie mam wystarczająco dużo dobrych pomysłów i nie muszę sprzedawać wzorów. Po prostu nie chcę, by kojarzono mnie z inną firmą.

Pana wzory - nie tylko te zdobione bursztynem - zwracają na siebie uwagę wyszukanym wzornictwem i perfekcją wykonania.
Sam zajmuję się projektowaniem i wykonaniem wzorów. Tym bardziej cieszy fakt, że moje wzory nie pozostają niezauważone. Staram się, aby były one na tyle charakterystyczne i dobrze wykonane, żeby zostawały w pamięci tych, którzy je oglądają. Bardzo to pomaga w budowaniu pozytywnego wizerunku firmy. Nawiązując do pani pytania o wyszukane wzornictwo i perfekcyjne wykonanie, to są to dziedziny w sztuce złotniczej, które podkreślają wyjątkowość pracy i fachowość rzemieślnika. Wielkim wyróżnieniem były dla mnie gratulacje i słowa uznania prof. Szadkowskiego z łódzkiej ASP, kiedy w ubiegłym roku na targach Amberif mój naszyjnik „Dwa Oblicza” zdobył pierwsze miejsce w konkursie Mercurius Gedanensis.

Czy dla Pana te wzory są idealne czy jednak chciałby Pan w nich coś zmienić?

W trakcie wykonywania pracy staram się stworzyć wzór idealny, doskonały według mojego wyobrażenia i projektu, ale gdy już powstanie dzieło finalne zawsze mam niedosyt i to stymuluje mnie do poszukiwania wciąż nowych inspiracji i rozwiązań. Dlatego każdy kolejny konkurs to dla mnie nowe wyzwanie.