W styczniu ubiegłego roku producentów paraliżowały rosnące w szaleńczym tempie ceny surowca i jego dramatyczny brak. Dziś ceny spadły o około połowę i na rynku jak go dużo, choć nie zawsze wystarczająco dobrej jakości.
„Surowca jest na rynku dużo, zarówno polskiego, jak i ukraińskiego, jednak o ten najlepszej jakości wcale nie jest łatwo. Generalnie ceny spadły w porównaniu z adekwatnym okresem ubiegłego roku o ponad 50%. Możemy nawet mówić o ich pewnej stabilizacji cen, podczas gdy rok temu rosły w nieprzewidywalny sposób” – mówi Krzysztof Lalik z firmy Golden Amber. W ostatnich miesiącach pojawiło się na rynku polskim wielu drobnych handlarzy z Ukrainy oferujących bursztyn po niższych niż rynkowe cenach. Z pewnością wpłynęło to na ich spadek, ale nie tak bardzo, jak mniejszy popyt na surowiec w Azji, którego przyczyn należy upatrywać we wcześniej poczynionych zapasach znaczenie droższego niż obecnie bursztynu, nasileniem kontaktów z oferentami z Ukrainy oraz zamieraniem handlu przed zbliżającym się chińskim Nowym Rokiem.
Chińscy klienci zaktywizują się zakupowo najwcześniej pod koniec lutego. Wiele zależy także od tego, czy zaczną wyprzedawać swoje zapasy. „Wyprzedaż może oznaczać liczne promocje na wyroby z bursztynu. Istnieje pewne zagrożenie, że nadwyręży to wizerunek bursztynu jako kamienia luksusowego i w konsekwencji poszukiwania innego kamienia, który zaspokoi żądze luksusu i prestiżu chińskich konsumentów” – obawia się Adam Pstrągowski, prezes S&A. Jego zdaniem, spadek o 10-15% w stosunku do aktualnych cen jest jeszcze bezpieczny, ale większy może być już niebezpieczny. „Polska branża bursztynnicza przerabia rocznie ok. 150 ton surowca bursztynowego jakości jubilerskiej, większe ilości mogą zachwiać stabilnością rynku. Idealna sytuacja to taka, kiedy podaż jest nieco mniejsza niż popyt” – wyjaśnia. Ten scenariusz może się zrealizować, kiedy na Lubelszczyźnie ruszy zapowiadane wydobycie bursztynu.
Spadek ceny surowca bursztynowego to jednak nie tylko zagrożenie, ale też i szansa na pozyskanie nowych rynków zbytu, dotychczas niedostępnych przede wszystkim z powodu zbyt wysokich cen. „Powoli otwiera się rynek amerykański, gdzie sytuacja ekonomiczna jest już znacznie lepsza. Jeśli to przełoży się na nastroje zakupowe Amerykanów, jest szansa, że na powrót wzrośnie zainteresowanie biżuterią z bursztynem” – ma nadzieję Rafał Żukowski z firmy Enzo.
Tymczasem największym rynkiem zbytu dla wyrobów z bursztynem made in Poland pozostają Chiny. I to właśnie pod tamtejszych odbiorców szykowane są najnowsze kolekcje. Można się więc spodziewać kontynuacji dotychczasowej stylistyki bazującej na wyselekcjonowanych bryłach białego i mlecznego bursztynu w oprawach ze złota i srebra.
Polecamy:
Przyszłość bursztynu jest w Indiach – rozmowa z Neerajem Kayathwalem
Spadek cen bursztynu