W Równem na Ukrainie odbyło się Międzynarodowe Forum Bursztynowe, w którym wzięli udział politycy, naukowcy i bursztynnicy z kilku krajów Europy Środkowej. Głównym tematem rozmów była legalizacja wydobycia ukraińskiego bursztynu i „ucywilizowanie” handlu tym surowcem, w tym jego eksportu do Polski i krajów bałtyckich.
Jak już pisaliśmy na łamach portalu amber.com.pl, we wrześniu 2010 roku Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła nową Ustawę o Bursztynie, która legalizowała prywatne wydobycie surowca i liberalizowała handel tym kamieniem. Niestety, ustawa została nieoczekiwanie zawetowana przez prezydenta Janukowycza, a parlament w głosowaniu z grudnia 2010 utrzymał prezydenckie weto w mocy. Tym samym ukraińskie starania o uporządkowanie sytuacji w branży wróciły do punktu wyjścia, chociaż w międzyczasie naszym sąsiadom udało się zrealizować wiele ciekawych inicjatyw z zakresu promocji bursztynu jako marki i symbolu regionu.
Nieoczekiwane weto
Zablokowanie legalizacji bursztynu przez prezydenta Wiktora Janukowycza było dla branży dość dużym zaskoczeniem, zważywszy na to, że przyjęta we wrześniu 2010 roku ustawa była popierana przez proprezydencką Partię Regionów. Prace i lobbing nad tym dokumentem rozpoczęły się jeszcze za czasów „pomarańczowych”, a dużą rolę odegrał tu ówczesny gubernator Rówieńszczyzny a obecny deputowany Rady Najwyższej Wiktor Matczuk. Jest to zaufany człowiek byłego prezydenta Wiktora Juszczenki, który pozostaje w dość dobrych stosunkach z obecną władzą. Kwestia legalizacji wydobycia i obrotu bursztynem nie była na Ukrainie sprawą polityczną i nie można w tym przypadku mówić o działaniu na zasadzie „oni są za, więc my musimy być przeciw”, znanym choćby z konfliktów na linii Juszczenko – Tymoszenko czy Janukowycz – Tymoszenko.
Przyjęcie ustawy o bursztynie było możliwe między innymi dzięki konstruktywnej współpracy w tej sprawie Wiktora Matczuka z Wasylem Bertaszem, czyli byłego i obecnego gubernatora obwodu Rówieńskiego. Za ustawą głosowało wówczas 228 deputowanych, a więc przeszła ona niewielką większością głosów – jednoizbowa Werchowna Rada (Rada Najwyższa) liczy sobie 450 posłów.
Co ważne, podczas prac nad ustawą oraz w trakcie jej uchwalania administracja prezydenta nie zgłaszała do niej zastrzeżeń; zresztą sprawa ta przeszła na Ukrainie zupełnie niezauważona. Warto zaznaczyć, że wpływy Janukowycza w Partii Regionów są tak silne, że gdyby uchwalenie takich przepisów było od razu nie na rękę prezydentowi lub jego ludziom, to ustawa po prostu nie trafiłaby pod obrady parlamentu, nie mówiąc już o głosowaniu posłów proprezydenckiej partii wbrew woli lidera.
Dlaczego więc Janukowycz zdecydował się na weto ustawy, która wcześniej nie budziła kontrowersji i stanowiła rozwiązanie problemu, którego istnienie każdy sobie uświadamiał? Oficjalne stanowisko prezydenta było dosyć mgliste i mało przekonywujące: „przyjęte przepisy są co prawda dobre, ale na początku 2011 roku opracujemy lepsze rozwiązania”. Oczywiście nic takiego się nie stało, a w powtórnym głosowaniu w grudniu 2010 Werchowna Rada nie zdołała obalić prezydenckiego weta. Zresztą, nikt już nawet nie próbował tego robić, politycy nabrali wody w usta, a o kulisach uchwalenia i nagłego zawetowania bursztynowej ustawy nikt z branży nie chce rozmawiać.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku – duże pieniądze, wynikające z kontroli nad nie do końca legalnymi kanałami wydobycia i obrotu surowcem. Co ciekawe, nikt z branży nie zgodził się na skomentowanie dla naszego portalu tak ważnego wydarzenia, jak nagłe zawetowanie ustawy, na którą tak długo czekano. Nieoficjalnie mówi się o roli, jaką w tym wszystkim odegrał kapitał chiński i rosyjski – a w grę wchodzą na tyle duże środki, że wystarczyły one na skuteczny lobbing nad zablokowaniem bursztynowej ustawy, niekorzystnej dla wschodnich lobbystów.
Bursztynowa konferencja
W tej sytuacji jedyne, co mogą zrobić zwolennicy liberalizacji, to uznać, że sprawy nie było i na nowo przekonywać do przyjęcia odpowiednich przepisów. Tak właśnie postąpili organizatorzy Międzynarodowego Forum Bursztynowego, które odbyło się w dniach 19-21 października w Równem.
Głównym tematem konferencji było wielokrotnie już przerabiane pytanie: „legalizować czy nie?”. Co ciekawe, w materiałach konferencyjnych nie znalazło się ani słowa odniesienia do kwestii przyjętej i szybko zawetowanej ustawy, która stała się dla obu stron swoistym tematem tabu.
Na konferencji poruszane były przede wszystkim kwestie neutralne, o charakterze stricte naukowym. Dużo miejsca poświęcono bursztynowym znaleziskom archeologicznym na terytorium Ukrainy i Białorusi, w tym odkrytemu przez naukowców warsztatowi bursztynniczemu w Kijowie z XII-XIV wieku. Swoim doświadczeniem podzielili się również goście z Polski, a dzięki połączeniu on-line z Internetem w bursztynowym forum wzięli udział również goście z innych krajów, którzy nie mogli przybyć na konferencję osobiście.
W ramach forum zorganizowano również pokaz piękności „Bursztynowa korona Ukrainy”. Zwyciężczynią okazała się mieszkanka Winnicy Julia Sikorska, która pokonała 35 konkurentek do tego zaszczytnego tytułu.
Na drodze do Euro 2012
W tej sytuacji ciśnie się na usta pytanie: co dalej z ukraińskim bursztynem? Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie leży daleko poza granicami samej Ukrainy i szukać go należy na rynku globalnym, czyli de facto w Chinach. W każdym razie, na liberalizację na razie musimy jeszcze poczekać.
Zmienić tę sytuację może jedynie nagłośnienie spraw bursztynowych na samej Ukrainie. Na razie bursztyn nie jest tematem numer jeden nawet w samym Równem, które ogłosiło się bursztynową stolicą kraju. Międzynarodowe forum bursztynowe było z pewnością ważnym wydarzeniem dla specjalistów, ale byłoby przesadą stwierdzenie, że zwykli mieszkańcy Równego jakoś szczególnie zwrócili uwagę na tę imprezę, nie mówiąc już o mieszkańcach pozostałych regionów.
Ukraińscy bursztynnicy robią jednak wiele, by tę sytuację zmienić i zainteresować bursztynem nie tylko ekspertów, ale i zwykłego śmiertelnika. Oprócz wspomnianego już bursztynowego konkursu piękności, w Równem odbywa się wiele innych imprez z jantarem w tle. W czerwcu miał miejsce festiwal „Szlak bursztynowy”, w lipcu zeszłego roku w Równem otwarto Muzeum Bursztynu, kamień ten był również tematem przewodnim niedawnej wizyty w Równem żon ambasadorów akredytowanych w Kijowie. Z kolei w ukraińskiej stolicy otwarto wystawę bursztynu w Sofii Kijowskiej, a niedawno również muzeum-restaurację „Szlak Bursztynowy” (o tym projekcie można przeczytać na: http://www.ambersvit.com/ua/bursht_shlyah.php). To tylko niektóre przykłady działań popularyzujących poleski bursztyn i trzeba przyznać, że zaczęły już one przynosić owoce. Ukraińcy co prawda jeszcze nie ekscytują się bursztynem, ale już go wyraźnie kojarzą z Rówieńszczyzną i zaczynają doceniać walory „słonecznego kamienia”, co jest wyraźnym postępem w porównaniu do lat poprzednich.
Duże nadzieje wiąże się tu z Euro 2012 i z tym, że uda się przy tej okazji wypromować bursztyn jako jeden ze znaków rozpoznawalnych mistrzostw. Jest to zresztą naturalne pole dla współpracy polsko-ukraińskiej. Jeśli się uda, kwestia uregulowania spraw wydobycia i eksportu bursztynu powróci ze zdwojoną siłą, bo dalsze zamiatanie tego problemu pod dywan powoli przestaje już być możliwe.
Polecamy:
Bursztyn w sztuce jubilerskiej Ukrainy 2005-2010
Wydobycie i przetwórstwo bursztynu na Ukrainie 1993-2006
Ukraina: Ustawa o bursztynie przyjęta