W branży bursztynniczej dominują postawy roszczeniowe względem państwa: powinno udokumentować złoża, wydobyć bursztyn i sprzedać go wyłącznie firmom polskim. Tymczasem prawo stanowi zupełnie inaczej. Złudzenia odbiera geolog województwa pomorskiego.
Bursztynnicy zerkają pożądliwym okiem na złoża bursztynu w Chłapowie – jakie są szanse, żeby rozpocząć tam wydobycie?
Temat wymaga sprostowania. Przede wszystkim złoże w Chłapowie nie jest udokumentowane – mam tu na myśli dokumentację złożową, która uprawnia do wydobycia kopaliny. Tam, na podstawie wierceń wykonywanych w latach 80., oszacowano możliwe zasoby bursztynu. Ale nadal to są tylko szacunki. Aby jednak uruchomić wydobycie jakiejkolwiek kopaliny, inwestor musi dysponować dokumentacją, która zawiera pewien stopień szczegółowości. A w przypadku Chłapowa takiej dokumentacji nie ma. Tamtejsze przejawy bursztynu, aczkolwiek perspektywiczne, nie oznaczają, że rzeczywiście jest ok. 600 ton. Proszę pamiętać, że szacunki te zostały oparte na kilku-kilkunastu wierceniach.
A dokładnie trzech…
Tym bardziej są one niedokładne. Aby udokumentować złoże, tych wierceń powinno być bardzo dużo w odpowiednio gęstej siatce rozpoznawczej. Tamte otwory zostały wykonane w odległości kilkuset metrów od siebie – a powinny być w odległości co najwyżej 25 - 30 metrów, by pomiary były wiarygodne. Więc jak można na tej podstawie szacować złoże?
Co branża powinna zrobić w takiej sytuacji?
Znaleźć inwestora, który wszcząłby sprawę udokumentowania złoża z dokładnością wymaganą przepisami, by uzyskać koncesję na wydobycie. Dodatkową trudnością będzie zapewne głębokość zalegania tego złoża szacowana średnio na 60-120 m, co oznacza problemy technologiczne eksploatacji. Pamiętajmy, że w Polsce rozróżniamy dwa rodzaje kopalin: należące do skarbu państwa objęte własnością górniczą, oraz objęte prawem własności gruntowej. Co to znaczy? Kopaliny należące do państwa są to kopaliny strategiczne: węgiel kamienny, gaz węglowodory czy rudy metali, a strategiczne są pozostałe i należą do właściciela gruntu, w którym się znajdują. Bursztyn zalicza się do tych drugich kopalin.
W branży panuje przekonanie, że bursztyn należy do państwa. Stąd chyba też oczekiwanie wsparcia przy sporządzeniu dokumentacji czy wydobyciu.
Przepisy mówią inaczej. Dokumentowanie złóż kopalin to zadanie inwestora, który inwestuje w poszukiwanie złoża, następnie je wydobywa i sprzedaje kopalinę.
Właściwie to chyba dobra wiadomość: łatwiej bowiem wydzierżawić działkę od właściciela prywatnego.
To prawda. W przypadku małych działek należących do jednego właściciela – tak, ale w innych przypadkach już niekoniecznie. Proszę sobie wyobrazić złoże udokumentowane na terenie 10 ha. Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, by należało ono do np. jednej osoby. W związku z tym istnieje pewne, zresztą dość duże prawdopodobieństwo, że nawet jeśli ktoś udokumentowałby złoże, może nie zyskać zgody na poszukiwanie i wydobycie od wszystkich właścicieli gruntów, na których ono się znajduje, czy też nie ze wszystkimi uda mu się wynegocjować opłacalną cenę za dzierżawę. Pamiętajmy, że poważny inwestor – a takiego przecież ta branża potrzebuje – nie będzie zainteresowany jednohektarową działką, tylko co najmniej kilku-kilkunastohektarową. Jego nie interesuje wydobycie tony bursztynu, tylko dziesiątki ton – podobnie zresztą jak i samych przetwórców.
Jak wygląda procedura, kiedy już znajdziemy inwestora?
Inwestor powinien opracować projekt robót geologicznych przy pomocy uprawnionego geologa, złożyć go do zatwierdzenia u marszałka. Jest on sprawdzany pod względem formalnym, czy nie narusza zapisów innych ustaw i jest wydawana decyzja uprawniająca do rozpoczęcia prac poszukiwawczych. Jeśli okaże się, że jest tam na tyle dużo bursztynu, by opłacało się go wydobywać, opracowuje się dokumentację złożową w kategorii C1, w której określa się zasoby tego złoża. Mając ją, można się starać o uzyskanie koncesji na wydobycie. Jednak by została ona przyznana, potrzebna jest jeszcze decyzja środowiskowa: jeśli złoże zostanie udokumentowane na obszarach prawnie chronionych, jak np. Natura 2000, uzyskanie koncesji będzie problematyczne.
Słyszałam o interesującym planie wydobycia bursztynu na w obszarze Natura 2000: inwestor deklarował zrekultywowanie całego terenu, a nie tylko tam, gdzie sam chciał wydobywać. Ogromnym plusem jest tutaj wyeliminowanie nielegalnych poszukiwaczy – już nie będą mieli po co tam wchodzić.
Plan najwidoczniej nie doczekał się formalizacji, bo o nim nie słyszałem. Znając procedury przypuszczam, że jednak nie uzyskałby akceptacji. Prace poszukiwawcze i wydobywcze bursztynu wiążą się przyrody pewną ingerencją w środowisko…
Robią to i tak nielegalni kopacze… W efekcie szkodliwość dla środowiska byłaby mniejsza.
A to już podpada pod prawo karne czyli organy prokuratorskie.
Czy można wprowadzić prawo nakazujące inwestorowi budowlanemu udostępnienie terenu pod wydobycie bursztynu przed rozpoczęciem inwestycji „zabetonowywania” złóż?
Wydanie takiego zakazu jest poza moimi kompetencjami. Trudno sobie jednak wyobrazić, by ktoś miał narzucać inwestorowi, w jaki sposób ma prowadzić inwestycję na własnym terenie. Miałoby to swoją logikę, ale też tworzy precedens: dlaczego właściwie tylko bursztyn miałby być wcześniej wydobyty? A może należałoby sprawdzić, czy nie ma tam gazu żwiru, węgla, piasku czy np. węglowodorów? Wprowadzenie takiej ustawy mogłoby skutecznie odstraszyć każdego inwestora. Mogę sobie jednak wyobrazić, że taki zapis mógłby obowiązywać w przypadku terenów miejskich czy gminnych, ale z pewnością nie prywatnych. Czy byłoby to możliwe w świetle ustawy o planowaniu przestrzennym? Tego nie jestem pewien.
Skoro już jesteśmy przy odbieraniu bursztynnikom złudzeń, to rozprawmy się jeszcze z nakazem sprzedaży wydobytego w Polsce bursztynu tylko polskim producentom do dalszej obróbki. W środowisku pojawiają się takie oczekiwania względem ustawodawcy, by chronić własną branżę.
Myślę że gdyby nawet taki projekt ustawy się pojawił, zostałby zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego.
No to wszystkie nadzieje pogrzebane…
Niekoniecznie. Branża może jeszcze zastanowić się, czy nie warto starać się o zmianę prawa tak, by bursztyn stał się własnością skarbu państwa.
Nie ma czasu, bursztyn potrzebny jest natychmiast.
Obawiam się, że nie ma szybszych możliwości uruchomienia w Polsce wydobycia bursztynu na większą skalę.