Gisbert Stach na otwarciu wystawy kończącej warsztaty bursztynnicze w Muzeum Bursztynu w Gdańsku w 2009 r.

Gisbert Stach, laureat tegorocznej Nagrody Głównej Amberif Design Award, opowiada o swojej przygodzie z bursztynem oraz nagrodzonej pracy.

Jak zareagowałeś na wiadomość o zdobyciu Nagrody Głównej w konkursie Amberif Design Award 2011?

Byłem bardzo zaskoczony, kiedy odebrałem telefon z Polski z informacją o nagrodzie. Nadzwyczaj się ucieszyłem, zwłaszcza że tak naprawdę wcale się nie spodziewałem, że to właśnie ja będę „wybrańcem“ jury. Nie jest to bowiem takie proste, wpaść na dobry pomysł odpowiadający tematowi i jeszcze odpowiednio go zrealizować. Ale tym razem mi się poszczęściło!

Nie jest to Twój pierwszy kontakt z bursztynem – w 2009 r. brałeś udział w warsztatach bursztynniczych organizowanych w Gdańsku. Czy to doświadczenie było pomocne w tworzeniu nagrodzonego projektu?

Oczywiście, że tak. Te moje dotychczasowe doświadczenia sprzed prawie dwóch lat okazały się bardzo pomocne. Wcześniej wprawdzie bursztyn trafiał na mój warsztat i już wtedy zakiełkowała fascynacja tym kamieniem. Jednak to dopiero udział w warsztatach w Gdańsku dał mi możliwość bliższego kontaktu i nauki obróbki. I oczywiście lepszego zrozumienia tego misterium, jakim jest bursztyn i wszystko to, co się wokół niego dzieje.  

Co rozumiesz pod hasłem: misterium?

Dla mnie bursztyn jest jak fascynujące misterium, dużo silniejsze niż w przypadku innych kamieni. Owiany legendami, z licznymi mitami na temat jego powstania i pochodzenia sięgającymi dalej nawet niż czasy antyku. Jest jak zachwycająca podróż do przeszłości, której świadectwem są wszelkiego rodzaju inkluzje – owadów, pająków a nawet pęcherzyków powietrza – zakonserwowane w kamieniu ponad 40 mln lat temu. I ta niezwykła lekkość, i fakt, że pływa w morskiej wodzie, z której można go poławiać. I oczywiście historia zaginionej Bursztynowej Komnaty, której lokalizacja do dziś pozostaje zagadką.  

Jaki był Twój pomysł na opowiedzenie historii z użyciem bursztynu?


Jako że dość często pracuję z ułożonymi warstwowo materiałami, używając bitumu i asfaltu, wpadłem na pomysł, by odtworzyć kawałek szlaku bursztynowego – w sensie dosłownym – jako świadka historii handlu, czasów jego największej świetności i roli, jaką odgrywał przez wiele wieków a nawet tysiącleci. Użyłem surowego i szlifowanego bursztynu z bitumem i srebrnymi elementami świadczącymi o bogatych tradycjach jubilerskich, pomieszałem „składniki” i nadałem im kształt broszy, która fakturą przypomina nawierzchnię współczesnej drogi. Przy dokładniejszych oględzinach dostrzeżemy kształt Polski, a ułożenie dwóch elementów srebrnych – części zapięć naszyjników – nie jest przypadkowe: to Warszawa i Gdańsk. Wydaje mi się, że wiele historii, które bursztyn może opowiedzieć, są zawarte w tym kawałku, musimy je sobie tylko wyobrazić.  

Mam nadzieję, że po zdobyciu tej nagrody nie spoczniesz na laurach i będziesz kontynuował swoją przygodę z bursztynem...

Oczywiście, że będę! Przygody są tym ciekawsze, im intensywniej się na nie otwieramy. Tak samo jest z przygodą zatytułowaną „bursztyn”.