Znany polski designer Marcin Zaremski opowiada o dziesięciu latach doświadczeń na targach inhorgenta europe i rynku niemieckim, o swojej biżuterii i sile polskiego wzornictwa w srebrze.

Co nowego zobaczymy na stoisku Marcina Zaremskiego na targach inhorgenta europe?

Trudno opowiadać słowami o rzeczach, które się oczami – to trzeba po prostu zobaczyć. U mnie każda nowa kolekcja jest zazwyczaj kontynuacją poprzednich. Niezmiennie bazuję na formach geometrycznych i od kilku lat również na kamieniach kolorowych, poruszając się w pewnym określonym obszarze wzorniczym. Obecnie w mojej ofercie jest ok. 800 wzorów biżuterii, w czym ¼ to nowe projekty. Takie są oczekiwania klienta i trzeba wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom.

W tym roku wystawia się Pan na tych targach po raz dziesiąty – jak Pan ocenia ten czas?

Początkowo sprzedawałem moją biżuterię na rynku niemieckim przez pośrednika, ale po kilku latach zdecydowałem się na samodzielne wystawianie się, ponieważ ta współpraca przestała mnie satysfakcjonować. Zaczynałem 10 lat temu od przysłowiowego krzesełka i stoliczka i stopniowo doszedłem do powierzchni 45 m2.
Inhorgenta była i jest dla mnie kluczem do wszystkiego, co się dzieje w moi zawodzie. Z punktu widzenia biżuterii designerskiej jest to najlepsza impreza targowa w Europie. Generalnie targi stają się coraz bardziej międzynarodowe – w ubiegłym roku moje stoisko odwiedziła bardzo pokaźna grupa klientów nie tylko z krajów europejskich, ale także ze Stanów Zjednoczonych.
Próbowałem sił także na targach w Bazylei, Paryżu, Londynie – jednak imprezy te nie spełniły moich oczekiwań. Chociaż muszę przyznać, że zaowocowały one pewnymi atrakcyjnymi – zarówno zawodowymi, jak i prywatnymi – kontaktami, które trwają do dziś.

Na czym polega sukces Pańskiej biżuterii?
Kultura estetyczna, w której ja zostałem wychowany, jest spójna z gustem ukształtowanym w Niemczech. Chyba właśnie dlatego jest to dla mnie najlepszy odbiorca. Nie byłoby to jednak możliwe bez dbałości o jakość wykonania – każdą sztukę biżuterii oglądamy wielokrotnie, zanim trafi ona do klienta. Co roku na targi przygotowujemy nową kolekcję – oferta jest stale rozbudowywana. Jestem bardzo zadowolony, że moje projekty są akceptowane w Niemczech, które są dla mnie stolicą świata w dziedzinie biżuterii designerskiej.
W ciągu tych 10 lat starałem się udowodnić, że projektanci z Polski są w stanie przebić się na niemieckim rynku i tym samym zmienić nienajlepszy image polskiego designu, który był postrzegany przez pryzmat masowo produkowanej biżuterii bursztynowej.

Udało się to bardzo dobrze – w tym roku w hali C2 Polska będzie reprezentowana aż na 8 stoiskach.

Polacy są w sektorze biżuterii designerskiej klasą samą w sobie. Pojawili się na niemieckim rynku ze znacznie tańszymi i dobrymi produktami ze srebra. Zapotrzebowanie na taką biżuterię jest ograniczone a polscy producenci są konkurencyjni. Zwłaszcza pod względem ceny – w Polsce koszta pracy są zdecydowanie niższe niż w Niemczech. Nie ma innej nacji, która byłaby aż tak silnie reprezentowana na targach inhorgenta europe w sektorze biżuterii designerskiej. Proszę zauważyć, że taka tradycja tworzenia w srebrze w jedno- lub kilkuosobowych warsztatach jest charakterystyczna dla rynku polskiego. Śmiem twierdzić, że prekursorami byli moi rodzice – Jadwiga i Jerzy Zaremscy, którzy jako pierwsi zaczęli projektować srebrną biżuterię. W tamtych okolicznościach naśladowcami mogli być tylko plastycy, co po latach zaowocowało pokaźną ilością małych pracowni tworzących krótkie serie biżuterii srebrnej.

Liczba projektantów próbujących swoich sił na targach inhorgenta europe stale rośnie – czy jest jeszcze miejsce na tym rynku dla nowych firm?
Gdzie jest dziewięciu jubilerów, tam znajdzie się miejsce i dla dziesiątego. Naszą niezaprzeczalną siłą jest wzornictwo i konkurencyjne ceny.

W Pana ofercie jest też miejsce dla bursztynu.
Materiał ten jest silnie kojarzony z Polską i na rynku niemieckim cieszy się także znacznym zainteresowaniem. Wielu klientów, którzy dotychczas kupowali u mnie tylko wyroby srebrne, decyduje się w pewnym momencie na zakup także i bursztynowej biżuterii ze względu na proponowane przeze mnie odmienne wzornictwo. Ciekawe jest to, że są klienci, którzy w swoich sklepach stworzyli specjalne miejsce tylko na bursztynową biżuterię pochodzącą z mojej pracowni. Materiał ten jest sam w sobie unikatowy – próżno szukać dwóch takich samych bryłek.
Od lat uczestniczę także w targach Amberif w Gdańsku, jednak dla mojej biżuterii nie ma tu zbyt wielu odbiorców. Udział w tych targach traktuję bardziej jako zaakcentowanie istnienia na polskim rynku.