Każda nieopisana modyfikacja bursztynu nastręcza problemów sprzedającym, kupującym i badającym. Największy problem mają oni jednak z bursztynem prasowanym. Dlaczego?
Ponieważ techniki prasowania są obecnie tak zaawansowane, że ani oglądanie pod światłem ultrafioletowym, ani pod mikroskopem, ani też badanie widma w podczerwieni na spektrometrze nie zawsze da nam jednoznaczną odpowiedź. Kiedyś wystarczała jubilerska lupka i wprawne oko, by zauważyć miejsca łączenia kawałków bursztynu, dziś pozostaje nam właściwie liczyć na uczciwość całego łańcuszka zaangażowanych w powstawanie wyrobu osób: od sprzedawcy bursztynu poprzez producenta po sklep. Bo, niestety, bursztyn prasowany jest dość często oferowany jako naturalny – już na etapie zakupu surowca przez producentów. Jest znacznie tańszy od naturalnego, więc kusi szybkim i łatwym zarobkiem.
Trudność rozpoznania skutkuje tym, że bursztyn prasowany został właściwie wyrzucony poza nawias akceptowanych przez środowisko technik modyfikacji; nie mogą go mieć w swojej ofercie firmy rekomendowane przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników, a Chińczycy boją się go jak ognia. Czy słusznie? Badania udowodniły, że prasowanie jest mniej inwazyjną techniką modyfikacji bursztynu niż np. w autoklawie (chociaż w wyrobach mamy do czynienia z bursztynem prasowanym, a następnie klarowanym i bardzo często jeszcze barwionym). Jest też bardzo „oszczędne”, bowiem nie tylko pozwala wykorzystać drobną frakcję surowca, której w złożu jest najwięcej, ale także uzyskać dowolny kształt bez ubytku materiału, jak również bardziej jednolity i powtarzalny kolor.
Technika polega na sprasowaniu kilku kawałków bursztynu albo jednego (wtedy mówimy o kształtowaniu lub uplastycznianiu). Przed zabiegiem surowiec trzeba odpowiednio przygotować, czyli oczyścić z kory, zeszlifować (ręcznie lub w bębnach polerskich) – im będzie czystszy, tym wyższą jakość i lepszy efekt wizualny osiągniemy (najbardziej ceniony jest taki bez smug i tzw. chmurek). Odważony surowiec wkłada się do przygotowanej formy, ściska pod prasą, poddając działaniu temperatury i ciśnienia przez kilka godzin. Bursztyn może być łączony bez spoiwa (nazywamy go wtedy rekonstruowanym lub prasowanym) lub też ze spoiwem (bursztyn łączony), które z kolei może być barwne lub bezbarwne – najczęściej do tego celu wykorzystuje się pył bursztynowy oraz sztuczne żywice.
Dalece „spokrewniony” z bursztynem prasowanym jest bursztyn klejony, który powstaje wskutek zalania drobnych kawałków lub okruchów bursztynu żywicą poliestrową lub epoksydową. Łatwo go rozpoznać, ponieważ te kawałeczki bursztynu są dobrze widoczne. Materiał ten nosi nazwę polibern i – to koniecznie trzeba wiedzieć – nie jest modyfikacją, tylko imitacją bursztynu.
Polecamy:
Wiśnia, koniak czy cytryna? Z łuską czy bez?
Prawdziwa historia zielonego bursztynu
MSB wyklucza bursztyn kształtowany