W tej masie stoisk i tak nie jesteśmy w stanie „wyłapać” wszystkich przypadków łamania regulaminu. Nie zależy nam na tym, by kogoś złapać na gorącym uczynku, naszym zadaniem jest upominanie i kontrola. Uważam, że z roku na rok sytuacja jest coraz lepsza, choć ciągle jeszcze bardzo dużym problemem jest nieznajomość regulaminu targów – wystawcy, mimo że go podpisują, często nie znają jego postanowień i właśnie dlatego go nie przestrzegają. Oczywiście może to być też wymówka… Ale w tym roku trudno o wymówkę, ponieważ organizator targów rozesłał do wystawców mailem regulamin z prośbą o zapoznanie się z nim, jak również przypominał przez megafony o obowiązku oznaczania bursztynu prasowanego oraz innego niż bałtycki. Zdecydowanie mniej było więc dyskusji na temat konieczności przyklejania karteczek z napisem bursztyn prasowany, choć dyskusje o tym, czy to jest, czy nie jest press, były niekończące się. Niezmiennie od kilku lat chodzimy po targach, informujemy, pouczamy, sprawdzamy, nawet kilkakrotnie, czy firmy zastosowały się do naszych zaleceń. Zazwyczaj nie ma z tym większego problemu, choć oczywiście zdarzają się i uparci wystawcy.

Najwięcej problemów – dla wszystkich – stwarza bursztyn prasowany. Jest on bowiem coraz trudniejszy do rozpoznania, ponieważ metody tego rodzaju modyfikacji są coraz doskonalsze. Bursztyn prasowany zbadany na spektrometrze da widmo bursztynu bałtyckiego, oglądanie pod lupą czy prześwietlanie ultrafioletem też nie zawsze jest skuteczne, ponieważ nie zawsze są widoczne ślady prasowania. Nie mamy narzędzi do badania bursztynu prasowanego, które dałyby nam stuprocentową pewność, więc zawsze pozostaje mniejsza lub większa doza niepewności. Dlatego wielu przypadków nie jesteśmy w stanie rozsądzić, nie tylko w pojedynkę, ale i jako gremium ekspertów, więc zdarza się, że w ogóle nie podejmujemy się badania.

Wystawcom się wydaje, że powinniśmy widzieć wszystko, umieć rozpoznać każdy przypadek – oni często wiedzą, jakim zabiegom był poddawany ten bursztyn i nas sprawdzają. Dysponując długoletnim doświadczeniem w pracy z bursztynem, spektrometrem, lupami i latarkami UV jesteśmy w stanie ze stuprocentową pewnością ocenić, czy dany kamień jest bursztynem bałtyckim, czy nie jest, jak również „wyłapać” wszystkie gorszej jakości prasowania i jakieś 90 proc. tych lepszych. Wszelkie wątpliwości – jak w przypadku spraw sądowych – są rozstrzygane na korzyść klienta. 

Trochę nie rozumiem tych obaw przed bursztynem prasowanym – z punktu widzenia nauki prasowanie jest znacznie mniej inwazyjną metodą modyfikacji, lepszą niż klarowanie i barwienie, ponieważ nie zmienia tak dalece właściwości bursztynu i, co bardzo ważne, pozwala zachować jego naturalne właściwości. Niemniej jednak kupujący winien mieć pełną i prawdziwą  informację, z jakiego bursztynu wykonane są dane wyroby – tym  bardziej,  że często te z bursztynu prasowanego są wyceniane tak  jak z bursztynu naturalnego.

Oczywiście moglibyśmy zrezygnować z „wyłapywania” bursztynu prasowanego, skoro nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć wszystkich spornych kwestii i skupić się tylko na tych pewnych. Uważam jednak, że nawet to co robimy, jest sukcesem. Jeśli tej działalności zaprzestaniemy, będzie już całkiem wolna amerykanka. Mamy świadomość, że nigdy nie wyczyścimy rynku. Pamiętajmy też, że tylko część zakupów jest dokonywana na targach Amberif czy Ambermart – znakomita większość transakcji jest realizowana poza nimi.

W tym roku odnotowaliśmy zdecydowanie mniej imitacji bursztynu bałtyckiego z kopalu. Wśród imitacji i fałszerstw, jakie wpadły w nasze ręce, były m.in. tworzywo sztuczne nasączone zapachem bursztynu, bryłka z korą i wżerami, jak również kamee ze sklarowanego kopalu oraz kamienie stanowiące połączenie bursztynu bałtyckiego z kopalem. Niestety są one coraz lepiej wykonane i przez to trudniejsze do rozpoznania. Dlatego nie mam złudzeń: my zawsze już będziemy gonić fałszerzy, jak policjanci przestępców, i nigdy nie uda nam się ich wszystkich złapać. Ale na pewno będzie ich coraz mniej.

Podczas trwania targów kupcy mogą bezpłatnie korzystać z usług laboratorium, gdzie badanie na spektrometrze pokazuje, czy dany wyrób jest wykonany z sukcynitu, czy też z innego surowca. Klientów namawiamy, aby domagali się dopisania na fakturach sprzedaży, z jakiego surowca wykonane są wyroby – to podstawa do ewentualnego dochodzenia swoich racji w przypadku stwierdzenia, że zastosowany surowiec jest nie zgodny z deklaracją.