Jubilex bierze udział w targach odbywających się co roku w Tucson od około 15 lat. Wyjazd ten już na dobre wpisał się więc w roczny grafik naszych wyjazdów zagranicznych. Ja jeżdżę tam od 1997 roku i muszę przyznać, że z pewnym niepokojem obserwuję zmieniający się rynek amerykański. Zawsze uważałam, że targi w Tucson są swoistym zjawiskiem, jeśli chodzi o imprezy targowe. Specyficzna atmosfera oraz sposób organizacji daleko odbiegają od wszelkich znanych mi imprez tego typu.
Zmieniający się kurs dolara jak również mocno rozreklamowany kryzys ekonomiczny przyniosły Tucson i jego wystawcom dość spore szkody. Zaczynaliśmy od wystawy GJX – niestety po 14 latach musieliśmy zrezygnować, gdyż zyski nie pokrywały kosztów. W międzyczasie wystawialiśmy się w Pueblo Inn przez ok. 2 lata i w Holiday Inn Holidome na targach organizowanych przez GL&W (od 1998 roku po dziś). Od zeszłego roku wystawiamy się również na J.O.G.S – wystawie, która rozwija się bardzo prężnie i dynamicznie, czego należy pogratulować organizatorom.
Jadąc do Arizony w tym roku, czułam ogromny niepokój i sama sobie zadawałam pytanie, czy to aby nie ten ostatni raz (niższy niż w zeszłym roku kurs dolara, jak również wysokie ceny surowca i niepoprawiające się wyniki ekonomiczne stawiały to przedsięwzięcie pod dużym znakiem zapytania i zmuszały do rozważenia zasadności udziału). Jednak Tucson mile zaskoczyło naszą firmę i mnie osobiście. Odnotowaliśmy wynik nieco wyższy niż w roku poprzednim, co daje odrobinę nadziei na przyszłość.
Daleka jestem od ogłaszania „końca” kryzysu. Ale chyba wszyscy powoli nauczyliśmy się z nim żyć.
Gabriela Siezieniewska jest menadżerem w firmie Jubilex.