Odbiorcy biżuterii bursztynowej nigdy jeszcze nie byli tak wymagający jak obecnie, więc już mało który producent jest w stanie poradzić sobie bez projektanta. Pytanie, na ile sobie to uświadamia? Jak ta współpraca wygląda z perspektywy projektanta?

W ostatnich latach wiele się mówi o polskim designie, chwali kreatywność polskich twórców, pisze o ich sukcesach – w wielu różnych dziedzinach, ale nie w biżuterii. Czemu to takie trudne, skoro mamy naprawdę dobrych projektantów?


Niestety biżuteria nie jest promowana tak jak inne dziedziny designu, mody czy sztuki. Projektanci często są skazani na pracę za trzech: jako specjaliści od projektowania, marketingu i produkcji – niezależnie od tego, czy rozwijają własną markę, czy pracują na stałe w dużej i znanej firmie. Generalnie przemysł, a więc także i firmy bursztynnicze, bardzo dużo od nas wymaga, ale nie daje fachowego zaplecza: brakuje głównie wsparcia zespołu specjalistów z zakresu marketingu i brandingu, ale także technologów. Bez takiego wspierającego zespołu nie jesteśmy w stanie ani wprowadzać, ani promować innowacji w biżuterii bursztynowej. Właśnie dlatego cały czas podejmujemy pracę odtwórczą, zapatrując się w to, co robią wielkie niebursztynowe marki. A to bynajmniej nie jest przepis na sukces – dlatego nikt o nas nie mówi. 

Tymczasem życie zawodowe projektanta związanego z firmą jawi się jako dość łatwe: wystarczy dostarczać dobre, komercyjne projekty, a resztą zajmą się odpowiednie działy: produkcji, marketingu, sprzedaży...

Duże przedsiębiorstwa produkcyjne są największym wyzwaniem dla początkującego projektanta, głównie pod względem zrozumienia struktury firmy i oczekiwań klientów. Okres wdrożenia jest dla niego tak naprawdę egzaminem dojrzałości i wytrzymałości. Nikt nie daje takiej lekcji na studiach. Polecam każdemu zdobywać jak najwięcej doświadczenia w zarządzaniu projektami i uczestniczenie w codziennym życiu przedsiębiorstwa. Uczą się zarówno firmy, wsłuchując się w sugestie projektantów, jak i sami projektanci, dotykając żywej tkanki, która rządzi się specyficznymi prawami.

To perspektywa projektanta, a jakie korzyści mają z was producenci? Wygląda na to, że muszą sporo zainwestować, by absolwenci nauczyli się myśleć komercyjnie i w perspektywach masowej produkcji. Czy to im się opłaca?

Ze współpracy z projektantem zawsze płyną korzyści, bez względu na to, czy jest to osoba z doświadczeniem  w branży, czy dopiero rozpoczynająca pracę w zawodzie.  Każdy świadomy projektant potrafi odczytać potrzeby rynkowe i zaproponować produkt, który nie tylko będzie trafiony komercyjnie, ale pomoże budować wizerunek i pozycję marki. Obowiązkiem przedsiębiorstwa jest przygotowanie solidnego feedbacku, ponieważ bez specyfikacji rynku, określenia profilu klienta i długofalowego planu wszystkie działania projektanta będą mniej lub bardziej nietrafione. Projektantów nie trzeba uczyć myśleć komercyjnie, wystarczy dać im pakiet rzetelnych informacji.  Więc jeśli mówimy o inwestycji, to jest to inwestycja w przygotowanie firmy na współpracę z projektantem. 

Ostatnio sporo firm bursztynniczych zainwestowało – ewidentnie zmusiły ich do tego wymagania rynku chińskiego, bo niczym grzyby po deszczu na rynku pojawiło się mnóstwo dobrych projektów i to nierzadko w firmach preferujących dotychczas tzw. klasyczne wzornictwo.

Najbardziej zauważalny jest fakt, że przed  Amberifem 2014 wiele mniejszych firm złożyło projektantom oferty współpracy. Intuicja nie myli przedsiębiorców: to jest ten moment, w którym trzeba wprowadzić do swojej oferty wysokiej jakości wzornictwo, chociaż w praktyce i tak stare przyzwyczajenia  biorą górę. Już nie wystarczy wykonywać wzorów na fali popularności produktów konkurencji. Sukces odniosą ci, którzy wysłuchają każdego wymagającego klienta, nie tylko chińskiego, i zaproponują mu wzornictwo adekwatne do ceny nieskazitelnego surowca.  Produkt luksusowy nie istnieje bez dobrego projektu i właśnie redefinicja ekskluzywności  będzie wyróżniać czołowych graczy.

Ten moment?

Bursztyn osiąga bardzo wysoką cenę, więc jako branża – i projektanci, i producenci – nie możemy sobie pozwolić na niedopracowane, nijakie wzory, ani też wykonywać wszystkiego po kosztach. Klienci wymagają najwyższej jakości produktu i mówią otwarcie, że zapłacą za nią każdą cenę. Po etapie zachłyśnięcia się technologią 3D przyszedł czas na refleksję, czy aby nie prowokuje ona do myślenia odtwórczego. Coraz bardziej paląca jest potrzeba budowania wizerunku marki. A jako że jest to długofalowy proces, decyzje muszą być podejmowane już teraz: rzeczywistość pokazuje brutalnie, że o wszystkich innych dziedzinach designu jest głośno, tylko nie o bursztynie. 

Efekt jest taki, że większość wzorów powstaje „pod Chińczyka”, bo tylko on jest dziś w stanie zapłacić za bursztyn każdą cenę. Ale to pułapka, z której niebezpieczeństw chyba mało kto zdaje sobie dziś sprawę. 

Jeżeli firma korzysta z usług projektanta doraźnie, to nie ma on niestety wpływu  na całościową strategię wzorniczą przedsiębiorstwa. Natomiast jeżeli podejmujemy się długofalowej współpracy, to projektant ma wtedy szansę zaproponować wzór, który zachwyci i Chińczyka, i Europejczyka. Jednotorowe myślenie będzie zawsze pułapką, a to właśnie kwintesencją zawodu projektanta jest elastyczne myślenie i proponowanie rozwiązań o co najmniej kilka kroków naprzód. Szkopuł w tym, czy traktujemy projektanta jako półprzytomnego marzyciela, czy fachowca najlepszego w swojej dziedzinie.

Raczej to pierwsze… Producenci czasem jakby wstydzili się, że zatrudniają projektanta – bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nowe kolekcje przypisują… sobie? Dziwi mnie też, że sami projektanci zgadzają się na pozostawanie tak mocno w cieniu.

Myślę, że relacje projektanta z przedsiębiorstwem są nadal do określenia. Nie będzie to jednak możliwe, dopóki nie znajdziemy powodu, dla którego już studenci będą mogli uczestniczyć w życiu firmy w ramach zawodowych praktyk. Nie można też żyć złudzeniami, że projektanci odnajdą się w przestarzałym systemie pracy przedsiębiorstw. Mamy bardzo dużo szacunku do tradycji bursztynniczej i doświadczenia jubilerów, ale mamy też świadomość, jak działają studia projektowe na całym świecie. Dlatego właśnie każdy z nas oczekuje komfortowych warunków pracy w zgranym gronie życzliwych sobie ludzi. Jeśli chodzi o sprzedawanie produktu z nazwiskiem projektanta, to jest sprawa bardzo indywidualna: zależy od strategii marketingowej firmy oraz podejścia samego projektanta, bo nie każdy chce zostać twarzą marki.

Producenci również marzą o komfortowych warunkach współpracy z projektantami, tylko najwidoczniej mają inne wyobrażenie o drodze, która prowadzi do tego celu. Na co najczęściej narzekają producenci współpracujący z projektantami? 

Jedni producenci narzekają na małą kreatywność i znikome zaangażowanie projektanta, drudzy nie chcą „dziwactw” i ze zniecierpliwieniem oczekują klasyki inspirowanej klasyką konkurencji.  Ale chyba najbardziej niekomfortowe dla przedsiębiorcy jest to, że jako przedstawiciele wolnego zawodu mamy możliwość wyboru, z kim chcemy pracować.


Małgorzata Szewczyk – absolwentka gdańskiej ASP. Pomysłodawczyni Monopolki – niezależnej marki biżuterii autorskiej, która łączy w sobie tradycyjne rzemiosło i najnowsze trendy. Współpracuje także z jedną z największych pomorskich firm bursztynniczych w zakresie wzornictwa przemysłowego.