Historia Estów to dobry przykład, że nawet bardzo dobra sprzedaż bursztynu bez poszerzania wiedzy na jego temat może skończyć się tak nagle, jak się zaczęła.

Estowie zamieszkujący południowo-wschodnie wybrzeża Bałtyku trudnili się zbieraniem bursztynu – czytamy w „Germanii” autorstwa Tacyta. Wszystko za sprawą starożytnych Rzymian, którzy uświadomili im jak cennym skarbem może być bursztyn. Nie zawsze jednak Estowie, uważani dziś za protoplastów Prusów, cenili bursztyn. „Przed laty, nim zbytki nasze dały mu szacunek, leżał długo na brzegach, jako podły zmąconego morza wymiot, bez żadnego u nich zażycia” – relacjonował Tacyt. Historyk podkreślał, że Estowie zbierają bursztyn i sprzedają go bez żadnej obróbki („jak się urodził”), dziwiąc się płacącym za niego kupcom, że stanowi dla nich tak dużą wartość.

Kim byli Estowie

„Zwracając się więc w prawo, spotykamy na wybrzeżu Morza Swewskiego (Morza Bałtyckiego) oblane nim gminy Estów, którzy mają zwyczaje i strój Swewów (ludy zamieszkujące tereny dorzecza środkowej Łaby i górnego Renu), lecz język zbliżony bardziej do brytańskiego” – tak Tacyt opisuje Estów. Lud ten oddawał cześć matce bogów, rzadko używał żelaznej broni, najczęściej pałek. Zdaniem Tacyta, lepiej niż Germanie Estowie uprawiają rolę, ale przede wszystkim „szperają w morzu, a sami jedni ze wszystkich znajdują po mieliznach, owszem na samych brzegach bursztyn, który po swojemu Glesum zowią”.

Bursztyn w rękach barbarzyńców

Choć Estowie nieźle zarabiali na handlu bursztynem ze starożytnymi Rzymianami to jednak – jak wynika z relacji Tacyta – jako barbarzyńcy nie znali, ani nie byli ciekawi poznać jego natury i przyczyn powstania. Czego nie chcieli poznać Estowie, objaśnił zatem Tacyt. Jego zdaniem, bursztyn jest pochodzenia roślinnego, o czym świadczą zawarte w nim owady: „Wreszcie wnosić można, że to jest sok jakiś z drzew sączący się, ponieważ widzieć w nim często ziemny i powietrzny owad, który uwikłany lipką cieklizną zostaje wewnątrz ze stwardnieniem oblewającej materyi”.

Doświadczyć ogniem natury bursztynu

Jak rozpoznać bursztyn – Tacyt wie doskonale. Trzeba doświadczyć go ogniem, „ a zażegłszy się na kształt łuczywa” wypuści płomień tłusty i pachnący, a potem jak żywica topi się i rozlewa.

Estowie i bursztyn – druga wzmianka

Minęły wieki, upadło Cesarstwo Rzymskie, we wczesnym średniowieczu ludy germańskie i słowiańskie przemieszczają się po Europie. Okres wielkich wędrówek ludów zrywa dotychczasowe szlaki handlowe, w tym bursztynowy. Estowie próbują odnowić dawne stosunki z Rzymem i wysyłają ok. 515 r. poselstwo z bursztynowymi darami dla Teodoryka Wielkiego (VI wiek n.e). Wzmianka o nich zachowała się w jego liście, który zaczynał się od słów: „Król Theodoryk pozdrawia Hestiów; dzięki waszym posłom przybywającym jeden po drugim dowiedzieliśmy się, że bardzo pragnęliście nas poznać, chcąc jako mieszkańcy wybrzeży oceanu pozyskać naszą przychylność” – pisze Teodoryk. Zawiadamia następnie Estów, że bursztyny, które dostarczyli przez pośredników, przyjęto z wdzięcznością.
W dalszej części swojego listu zauważa, że „fale oceanu zstępując ku wam przynoszą tę niezwykle lekką substancję, zgodnie ze słowami waszych ludzi. Twierdzili oni jednak, że nie znacie miejsca jej pochodzenia, choć otrzymujecie ją dzięki szczodrości waszej ojczyzny w ilości większej niż wszyscy inni ludzie”.  

Estowie – nadal barbarzyńcy czy spryciarze?

W tym momencie Teodoryk Wielki poucza Estów, powołując się na dzieło Tacyta. Następnie dodaje kilka zdań o właściwościach bursztynu: „Krzepnie powoli w cieple słonecznym. Staje się bowiem topliwym kruszcem, delikatnym i przejrzystym, mieniąc się czerwonawo to barwą szafranu, to jasnością płomienia, a ilekroć dostanie się w okolice przybrzeżne, oczyszczony przez kolejne przypływy i odpływy, wyrzucany jest na wasze brzegi”. Dlaczego Teodoryk Wielki pozwolił sobie na krótki wykład o bursztynie? Odpowiedzi na to pytanie dostarcza jedno z końcowych zdań jego listu: „Uznaliśmy za stosowne wyjaśnić to dlatego, byście nie pomyśleli, że zupełnie uchodzi naszej uwagi coś, co waszym zdaniem utrzymujecie w tajemnicy”.

Trzecia wzmianka – Estowie bez bursztynu

W IX wieku Estów odwiedził żeglarz Wulfstan, wysłannik króla Anglii Alfreda Wielkiego, który dopłynął do założonego przez Skandynawów portu Truso (port wraz z osadą zajmował ok. 15 hektarów powierzchni i znajdował się w pobliżu współczesnego nam Elbląga).
W złożonej królowi relacji (Opis rejsu z Haede do Truso) żeglarz napisał miedzy innymi: „Kraj Estów jest bardzo duży i jest tam dużo miast, a w każdym mieście jest król. A jest tam dużo miodu i rybitwy (...). Jest tam między nimi dużo wojen”. Wulfstan jednak nie wspomina ani słowem o bursztynie. Bo bursztynem już wtedy handlowali w Truso Skandynawowie.
Z sukcesem sprzedawali surowiec bursztynowy, ale także obrabiali go i wykonywali z niego paciorki, wisiorki oraz pionki do gry hnefatafl (popularna wśród Wikingów gra planszowa). Zaś Estom prawdopodobnie pozostał na terenie osady tylko handel niewolnikami. Tak oto historia zatoczyła koło.


W tekście użyto cytaty z następujących publikacji:

- Tacyt, Germania, przekład Adam Stanisław Naruszewicz, Warszawa, 1804
- M. F. Jagodziński, Bursztyn nad Zalewem Wiślanym. Przyczynek do dziejów Żuław Wiślanych, Mierzei Wiślanej i Wysoczyzny Elbląskiej, w: Dzieje pozyskiwania…, s. 30-31.
- Marek F. Jagodziński, Truso – nadmorskie emporium, www.muzeum.elblag.pl


Autor jest koordynatorem Prezydenta Gdańska ds. bursztynu i dziennikarzem, który w czasach amber.com.pl, facebooka i twittera, sięga do tekstów źródłowych o bursztynie. Przybliża nam obszary bursztynowej terra incognita, do tej pory niedostępne jemu jako całkiem przeciętnemu miłośnikowi bursztynu, a nam znane tylko z nielicznych cytatów zamieszczanych w publikacjach prasowych i naukowych, na papierze i w internecie.