Inkluzja plastra pszczelego

Efekt tegorocznej wyprawy Janusza Fudali i Douga Lundberga na Dominikanę w poszukiwaniu nowych okazów żywic i kopalni będzie można oglądać na specjalnej wystawie na targach Amberif w Gdańsku. A oto relacja z wyprawy.

Poszukiwania zaczęliśmy na północ od miejscowości Bayaguana, gdzie w górach Sierra de Aqua wydobywany jest bursztyn. Kiedy tam dotarliśmy, okazało się, że niestety nikt nie miał żadnego bursztynu na sprzedaż. Z drogi powrotnej zawrócił nas telefon – jednak jest! Transakcji dobiliśmy w drewnianej chacie przy świetle świecy i czym prędzej wyruszyliśmy w drogę powrotną – przed nami godziny jazdy po szutrowej drodze pełnej dziur, a później już autostrady.

Zakupiony bursztyn okazał się próbką prawdziwie surowego bursztynu dominikańskiego z oryginalna skórą i resztkami skały osadowej. Jest z tej samej kopalni, z której pochodzi pozyskany rok temu ponad 500-gramowy okaz, dziś znajdujący się w zbiorach Muzeum Ziemi PAN w Warszawie. Warto również wspomnieć, że w samym Bayaguana także znajdowany jest bursztyn, są to jednak bryłki bardziej zwietrzałe, spękane i nietrwale. Kamienie lepszej jakości, o żółtym i zielonkawym odcieniu wydobywane są dalej na północ w górach Sierra de Agua. Podobno w latach 70. i 80. bryłki zbierano na brzegach górskich strumieni i palono je w ognisku, aby odstraszyć dymem komary! Słyszałem, że podobne praktyki stosowali myśliwi na wyspie Borneo – pod drugiej stronie świata. Ciekawy jest też współczesny sposób poławiania bursztynu w deltach rzek spływających z gór Sierra de Agua – z dna rzeki wybiera się go czerpakami, niczym na rycinach ukazujących wydobycie bursztynu z Bałtyku w... czasach antycznych. Okazy tych otoczaków, które pozyskałem rok temu, nie znając jeszcze ich genezy, również znajdują się dziś w zbiorach Muzeum Ziemi w Warszawie.

Dzień drugi to podróż do Santiago w okolice słynnych kopalni bursztynu celem zakupu okazów. Z powodu kłopotów z wypożyczeniem samochodu dotarliśmy tam trochę późno. Zbyt późno, aby odwiedzić którąś z kopalni – zresztą do Santo Domingo wróciliśmy już w nocy. Zarówno w Santo Domingo, jak i w Santiago, słyszy się historie o masowym wykupywaniu bursztynu przez Chińczyków. Ceny są wyższe, okazów z inkluzjami znacznie mniej niż rok temu. Ceny niebieskiego bursztynu tam na miejscu przekraczają 10 USD za gram. Okrągłe korale wytoczone z niebieskiego bursztynu są po 25 USD za gram, a są tacy, którzy twierdzą, że najlepszej jakości korale sprzedają się nawet za 50 USD za gram. To przecież  powyżej cen złota! Mimo to dostępne są ładne kawałki bursztynu wstępnie oszlifowane, każdy z inkluzjami za całkiem przystępną cenę i w kilogramowych ilościach.

Ostatni dzień to próba odwiedzenia kopalni na wschodniej części wyspy. Nie do końca udana, bo do spotkania z mineros (kopaczami) doszło dopiero po południu. I choć chętnie zabraliby nas w rejon kopalni, było to nierealne ze względu na czas podróży. Godzina po autostradzie, około dwie po bezdrożach i powrót po zmroku po krętych górskich drogach w bardzo złym stanie. Mimo to spotkanie zaowocowało pokaźną ilością cudownie surowego bursztynu. Piękne kolory od żółtego przez niebieski aż do tak głęboko czerwonego, że bryłki wydają się być czarne. W okazach naturalnie przełamanych od razu zauważyłem wiele inkluzji! W tym jedną bardzo ciekawą, wyglądającą na spory, ciemnobrązowego koloru segmentowany odwłok owada z unoszącą się nad nim woalką nitek pleśni. Oczywiście mogę się mylić, bryłka nie jest oszlifowana. Jednak przypomina mi okaz z Muzeum Inkluzji w Bursztynie UG, gdzie takie właśnie nitki pleśni znikły z inkluzji w bursztynie bałtyckim po
pewnym czasie.

Równie wielką niespodzianką jest kopal z Cotui. Okazuje się być bardzo bogaty w inkluzje, tak zwierzęce, jak i roślinne. Ten materiał nie był nigdy badany naukowo – myślę, że okazy tej żywicy kopalnej z poprzedniego roku i te uzyskane obecnie okazy kilkudziesięciu oszlifowanych bryłek z setkami inkluzji zainteresują naszych naukowców. Tradycyjnie już unikalne okazy trafią – po zakończeniu wystawy podczas targów Amberif w Gdańsku – do Muzeum Ziemi PAN w Warszawie.

Chciałbym przy okazji przypomnieć o charytatywnej fundacji pana Jorge Caridada z Muzeum Świata Bursztynu w Santo Domingo, która wciąż działa pełną parą. Obecna klasa osób uczących się zawodu technika jubilera to ciężarne kobiety z ulic Santo Domingo. Pan Caridad nie przestaje zadziwiać w swej społecznej misji aktywnego udziału w tworzeniu nowych szans życiowych dla swoich rodaków. Postawa moim zdaniem doprawdy godna naśladowania.