J.O.G.S. Tucson Gem Show, jedne z najważniejszych amerykańskich targów dla sektora polskich bursztynników, dobiegły końca. Nikt nie podejmuje się logicznej analizy ani podsumowania handlowego, ponieważ sytuacja w USA zmienia się niemal z godziny na godzinę. Zaskakujące jest, jak bardzo ta niegdyś stabilna gospodarka jest obecnie ściśle uzależniona od chwilowych nastrojów związanych z polityką, a nawet psychologią.

Kryzys w USA


Jadąc na targi J.O.G.S., nikt nie spodziewał się sukcesu finansowego. Kolejne galerie i sklepy jubilerskie są zamykane. Szczególnie dotkliwie kryzys odczuły wielkie sklepy sieciowe. Jak podaje Forbes, jeden z gigantów jubilerskich Zales zamknął w 2008 roku 105 sklepów (co stanowi 12% wszystkich sklepów tej sieci). Podobnie wygląda sytuacja konkurencyjnej firmy KAY, również specjalizującej się w biżuterii dla klasy średniej. Droższe marki też są w trudnej sytuacji – Tiffany ogłosił rok 2008 najtrudniejszym w całej historii firmy.

Kontrakty z dużymi firmami sieciowymi w roku 2008 stały się dla wielu firm z Polski wręcz niebezpieczne z racji niestabilnego kursu dolara. W tej chwili, pomimo korzystniejszego dla eksporterów kursu, zmówienia zostały z kolei zredukowane z powodu kłopotów finansowych firm amerykańskich. Problemy wielkich sklepów w USA dotyczą każdej branży – jadąc przez miasta amerykańskie, widać pozamykane gigantyczne „malle” Circuit City (elektronika), Office Depot (materiały biurowe), a nawet sklepy Disneya. Wiele mniejszych, prywatnych sklepów amerykańskich również upadło. W Scottsdale, luksusowej dzielnicy Phoenix, gdzie znajdują się centra mody, galerie i sklepy z biżuterią, praktycznie większość lokali jest pustych, zamkniętych albo „for rent”. Stare centrum miasta, w którym nigdy nie brakowało turystów (szczególnie zimą), jest w tej chwili praktycznie puste.

Nienajgorszy wynik handlowy J.O.G.S.

Tym bardziej zaskakuje więc nienajgorszy wynik handlowy targów J.O.G.S. Nie można ich wprawdzie zaliczyć do bardzo udanych, ale chyba żaden z wystawców nie spodziewał się spektakularnych sukcesów finansowych. Być może przyczyną takiego stanu rzeczy jest, paradoksalnie, upadek niektórych amerykańskich firm. Wygląda na to, że zmiany na rynku wyeliminowały słabszych kupców, ale za to wzmocniły pozycję tych, którzy przetrwali ostatni rok. Dało się to zauważyć na targach – pojawiło się sporo nowych klientów, a duża część kupców z poprzednich lat nie przyjechała. Być może stosunkowo spora ilość odwiedzających wynikała z tego, że liczyli oni w tym roku na niższe ceny. Poza tym, wśród kupujących pojawiło się kilka firm z Ameryki Południowej i Meksyku.

Z całą pewnością, na pewne chwilowe ożywienie rynku wpłynęła euforia po wyborach prezydenckich. Sprzedaż „zaskoczyła” na chwilę – i dlatego początek tego roku nie był najgorszy handlowo. Jednak już w pierwszym tygodniu lutego, a więc w połowie trwania targów w Tucson, nastroje uległy znacznemu pogorszeniu. Miało to m.in. związek z dyskusjami na temat planu pobudzenia gospodarki amerykańskiej proponowanego przez ekipę B. Obamy. Program odnowy amerykańskiej gospodarki został bardzo skrytykowany zarówno przez analityków amerykańskich, jak i przez Europę.

Trudno zatem jednoznacznie podsumować te targi – niektóre polskie firmy są bardzo zadowolone, inne przyznają, że poniosły straty. Sam przebieg targów był bardzo nierówny – przez prawie dwa tygodnie trwania imprezy zdarzały się dni, kiedy przed wejściem ustawiała się długa kolejka kupców, ale bywały również dni kompletnej „ciszy handlowej”. Miejmy nadzieję, że zbliżająca się kolejna duża impreza targowa JCK Las Vegas Show, będzie należała do udanych. O tym, że jak wielu wystawców w to wierzy, świadczy fakt, że na pół roku przed targami JCK nie ma już wolnych stoisk, a cena powierzchni wystawienniczej została utrzymana na takim samym poziomie jak w ubiegłym roku.


Aby znaleźć więcej informacji na temat targów J.O.G.S. zapraszamy do skorzystania z wyszukiwarki.


Fot. Małgorzata Gliwińska