Udo Wilhelm wraz z żoną prowadzi w Hongkongu firmę Lamma Amber Shop

Z chińskiej perspektywy globalny rynek bursztynu zdaje się wyglądać nieco inaczej niż z perspektywy europejskiej. Przede wszystkim dlatego, że ta perspektywa jest znacznie szersza…  

Zajmujesz się handlem bursztynem od ponad 20 lat. Jak w tym czasie zmienił się globalny rynek bursztynu?

Bursztyn to zawsze było coś! Wystarczy tylko znaleźć kupca, wystarczająco zamożnego, któremu dana bryłka się spodoba – pod tym względem, odkąd działam na tym rynku, nie zmieniło się właściwie nic… Oczywiście światowa ekonomia przeżywała w tym czasie wzrosty i upadki, które odbiły się również na kondycji rynku bursztynu, ale nie zmieniło to niczego w ogólnym postrzeganiu tego wyjątkowego kamienia. Największym przełomem – pod względem ekonomicznym – było otwarcie rynku chińskiego. Bursztyn był tam ceniony od dawna, o czym świadczą bursztynowe znaleziska z czasów dynastii Han ok. 2000 lat temu, z dynastii Liao ok. 1000 lat temu i wiele późniejszych. Są dowody na to, że ceniono go nawet 5 tys. lat temu i że kilogram bursztynu był wart więcej niż sześć kilogramów czystego złota. Przez tysiące lat najpiękniejsze bursztynowe bryły znajdowały drogę do Chin, a Jedwabny Szlak był niczym Bursztynowy Szlak dla Europy. Przez tysiąclecia Chiny były znane jako bogaty kraj, ale zmieniło się to wraz z nastaniem władzy komunistycznej, która odebrała mieszkańcom Państwa Środka własność prywatną, więc przez kilka dziesięcioleci nie mieli pieniędzy na zakup bursztynu oraz wyrobów z niego wykonanych. Teraz się to zmienia: ludzie się bogacą, znowu kupują i będą kupować bursztyn – przede wszystkim bałtycki, ponieważ cenią go sobie znacznie bardziej niż chiński czy birmański. Chiny wracają do normalności.

Z perspektywy Europy można jednak odnieść wrażenie, że Chińczycy jakby stracili zainteresowanie bursztynem bałtyckim. Czy to możliwe, że tak ogromny rynek już został nasycony. Czy to tylko chwilowy przestój spowodowany bardzo wysokimi cenami?   

Chińczycy zawsze będą kochać bursztyn bałtycki i zawsze będą go kupować. Nie wydaje mi się, by ten rynek był już nasycony. Moim zdaniem zadziałał tu bardzo prosty mechanizm: w sytuacji, kiedy popyt na bursztyn znacznie przewyższał podaż a ceny rosły bardzo szybko, w obawie, że za chwilę będą jeszcze wyższe, Chińczycy kupowali znacznie więcej, niż byli w stanie sprzedać. Chiny przeżywały boom gospodarczy, w Europie zaczęto kopać w wielu, także wcześniej nieopłacalnych lokalizacjach, by pozyskać jak najwięcej bursztynu i sprzedać go w jak najwyższej cenie. W Kaliningradzkim Kombinacie Bursztynowym pojawili się chińscy inwestorzy, zazwyczaj nie będący producentami wyrobów z bursztynu, którzy płacili z góry za całe roczne wydobycie. Większość z tego surowca nie została dotychczas ani przerobiona, ani sprzedana. Gorączka bursztynu trwała, późną wiosną ceny rosły już z tygodnia na tydzień. W tym czasie chińskie firmy miały już ogromne magazyny wypełnione bursztynem, ponieważ wcześniej skupowali wszystko, co tylko było dostępne na rynku – niektóre mają go tak dużo, że będą go wyprzedawać nawet przez kilka lat… Aktualny spadek cen wynika także ze spowolnienia chińskiej gospodarki: ceny domów spadły w niektórych regionach nawet o 30 procent, widoczny jest także spadek sprzedaży detalicznej. Obecnie sytuacja się odwróciła i w ofercie jest znacznie więcej bursztynu niż chętnych do jego zakupu. Walcząc o klientów, sprzedający oferują niższą cenę i lepszą jakość, by tylko doszło do transakcji. Jednak w przypadku gotowych wyrobów dobrej jakości ceny właściwie pozostają niezmienne.
Jestem przekonany, że za jakiś czas, kiedy ceny nieco się ustabilizują, rynek na nowo ożyje i pojawi się na nim wielu kupujących dysponujących dużymi pieniędzmi. Większość Chińczyków nawet nie sądziła, że ceny bursztynu mogą osiągnąć tak wysoki poziom. A to – moim zdaniem – świadczy o ogromnym zainteresowaniu bursztynem, wręcz miłości do niego, na całym świecie. I daje mi pewność, że bursztynowy biznes będzie się kręcił w Chinach przez kolejnych co najmniej 5000 lat. Oczywiście ze wzlotami i upadkami.

Czy chińscy producenci wyrobów z są w stanie sami zaspokoić potrzeby tego rynku? Jakie są perspektywy dla europejskich producentów? 

Poważną konkurencją dla producentów biżuterii bursztynowej z Polski i innych rynków regionu bałtyckiego są firmy zakładane przez Chińczyków w Obwodzie Kaliningradzkim, Ukrainie oraz innych krajach bałtyckich, a więc w pobliżu źródeł surowca, zajmujące się jego obróbką. Ich właściciele posiadają w Chinach także własne sieci sklepów, eliminując w ten sposób wszelkich pośredników. Podobnie działają również europejscy dealerzy surowca – oni także otwierają w Państwie Środka własne sklepy detaliczne. Moim zdaniem, z powodu tej konkurencji europejscy producenci biżuterii bursztynowej w ciągu najbliższych kilku lat będą stopniowo tracić swoje udziały w tym rynku. Jedyna szansa dla polskich firm, by pozostały konkurencyjne w tym globalnym wyścigu, to uruchomienie wydobycia w swoim kraju – każdy, kto poważnie myśli o bursztynie, będzie próbował dotrzeć do źródła surowca, by pozostać niezależnym. Jak na razie tylko Chińczykom się to udało.
Tym, co wyróżnia europejskie firmy na rynku chińskim, jest nowoczesny design. Oczywiście jest on tu ceniony, ale trzeba pamiętać, że Chińczycy zawsze będą są w stanie znacznie lepiej zrozumieć potrzeby chińskiego rynku niż cudzoziemcy. Dobrze zaprojektowana biżuteria zawsze się sprzeda – profesjonalny projektant czy kreatywny artysta potrafią stworzyć wspaniałe, budzące pożądanie dzieło nawet z kamienia bursztynowego niskiej jakości. Moja rada dla wszystkich twórców i producentów jest zawsze taka sama: róbcie coś autentycznego, własnego, co będzie się wam samym podobało. Jeśli nie uda się tego sprzedać w Chinach, łatwiej będzie znaleźć nabywcę w innym rejonie świata. A jeśli ktoś zajmuje się bursztynem tylko i wyłącznie dla pieniędzy, to jest kilka innych sposobów na zarobienie znacznie szybszych i większych pieniędzy…

Od kilku lat globalny rynek bursztynu stał się całkiem nieprzewidywalny. Czy możliwa jest jego kontrola? Niegdyś sprawował ją Wiktor Bogdan, który – jak twierdzi – sprawiedliwie rozdzielał surowiec między Polaków, Litwinów, Rosjan i Chińczyków.

Nie jest to proste, ponieważ generalnie wszyscy chcieliby wykupić cały dostępny bursztyn. A im więcej się kupuje, tym wyższe są ceny. Czy kupisz kolejne 10 czy 100 ton surowca, kiedy jego cena jest wyższa niż cena gotowych wyrobów z bursztynem w najdroższych sklepach? Właśnie taką mamy obecnie sytuację. Kontrolę nad rynkiem sprawuje ten, kto ma dostęp do największych zasobów bursztynu na świecie. Ale jeśli Kaliningrad zażąda zbyt wysokiej ceny, zachęci jedynie do wzmożonej eksploracji zasobów surowca w innych krajach. I sytuacja znowu może się zmienić…

Jak widzisz przyszłość globalnego rynku bursztynu? Czy w ciągu najbliższych miesięcy ceny się ustabilizują?

Jestem pewien, że tak. Zresztą wszyscy tutaj tak myślą.