Wim Vandekerckhove spełnił swoje marzenie sprzed 30 lat i organizuje wystawę prac z bursztynem. Będzie to wystawa całkiem nietypowa: do udziału w niej zaprosił bowiem twórców, którzy w większości przypadków nie mieli wcześniej do czynienia z bursztynem. O co chodziło w tym „doświadczeniu” i jaki jest jego efekt?

Jesteś współorganizatorem wystawy „Skamieniałe łzy”, na której artyści tworzący biżuterię pokażą swoje prace z bursztynem. Z perspektywy Europy Zachodniej to dość nietypowy projekt.

Mam duży sentyment i do Polski, i do bursztynu. W latach 1981-87 byłem członkiem słynnego do dziś Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego – tak mnie zachwyciło przedstawienie, które widziałem w Belgii, że mimo oczywistych w tamtych czasach trudności politycznych i gospodarczych, postanowiłem przyjechać do Polski. Poznałem tu wielu artystów, także twórców biżuterii. To właśnie w Polsce narodziła się moja fascynacja tym tematem – czułem, że to będzie moja przyszłość. Pamiętam, że nawet przysięgałem sobie, że w życiu nie będę się zajmował niczym innym. I tak zostało (śmiech). Dlaczego bursztyn? Pierwszą osobą, która mnie zachwyciła swoim podejściem do tej skamieniałej żywicy, była Maryna Lewicka-Wala, stawiająca na piękno naturalnych brył. Było to w czasach, kiedy dobra, ciekawa wzorniczo i artystycznie biżuteria z bursztynem właściwie nie istniała. Bursztyn w jej pracach bardzo mi się spodobał i pomyślałem, że jeśli kiedyś nadarzy się taka okazja, chętnie zorganizuję wystawę prac właśnie z bursztynem.

Taka okazja właśnie się nadarzyła, a prezentowane będą na niej prace wiodących europejskich twórców.

Jej pomysł narodził się w maju 2012 r. w Gdańsku w czasie rozmowy ze Sławkiem Fijałkowskim, profesorem Akademii Sztuk Pięknych i znanym polskim projektantem biżuterii. Do udziału w niej zaproszeni zostali znani europejscy twórcy, którzy w znakomitej większości nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z bursztynem. W sumie 20 osób, których zadaniem było spojrzenie możliwie „nieskażonym” okiem na ten kamień i zainspirowanie się nim. Z naszej strony było to oczywiście bardzo ryzykowne posunięcie, ponieważ nie wiedzieliśmy, jaki będzie efekt końcowy. Ale właśnie to było jednocześnie szalenie fascynujące: ta niepewność i oczekiwanie, jak artyści sobie z tym wyzwaniem poradzą. Przyznaję, że odetchnąłem z ulgą dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem prace – uważam, że ich znakomita większość jest naprawdę bardzo dobra. Nasze założenie zostało osiągnięte: powstały nowe kreacje, pomysły , ale też do głosu doszła nowa artystyczna wrażliwość.

A jak twórcy  komentowali swój udział w tym „doświadczeniu”?

Generalnie byli bardzo ciekawi tego nowego dla nich materiału i myślę, że właśnie dlatego zgodzili się wziąć udział w projekcie. Potem podkreślali walory artystyczne i łatwość obróbki bursztynu. Niektórzy żałowali, że tak późno go odkryli – wnoszę więc, że nie jest to ich ostatnie słowo w tym temacie. Cieszą mnie te pozytywne reakcje, zwłaszcza że marzą mi się kolejne edycje tego projektu, oczywiście za każdym razem z innymi artystami. Mam nadzieję, że ta pierwsza wystawa zapoczątkuje współpracę z twórcami o całkiem nowym spojrzeniu na bursztyn i że moja galeria będzie miała w tym swój znaczący udział. Wierzę, że i to moje bursztynowe marzenie się spełni.

Wystawa nosi tytuł „Skamieniałe łzy” – to nawiązanie do lokalnych legend o bursztynie?

Nie tylko. Oczywiście jest tu zawarte nawiązanie do mitu o Juracie opłakującej śmierć ukochanego czy zamienionych w topole Heliadach wypłakujących bursztynowe łzy nad zmarłym bratem Faetonem. Ale dla mnie osobiście te „skamieniałe łzy” są związane przede wszystkim z Gdańskiem, a nawet w szerszej perspektywie z Polską: o ile kiedyś były symbolem smutnych wydarzeń historycznych rozgrywających się w tym kraju, tak dziś są to łzy radości zamknięte w typowo polskim materiale, jakim jest właśnie bursztyn. Prace zaproszonych do udziału w projekcie artystów dostarczają wielu ciekawych interpretacji tego tematu w obydwu wymiarach – zarówno mitologicznym, jak i historycznym. To czyni ją jeszcze ciekawszą.


Więcej o wystawie "Skamieniałe łzy":
Artystyczna wrażliwość wyrażona w bursztynie
Sławomir Fijałkowski: Skamieniały uśmiech