NAC Amber

Choć jeszcze przed targami Amberif wielu wieszczyło szybki koniec bursztynowej hossy, ceny surowca i gotowych wyrobów z bursztynem nadal rosną. Jak długo jeszcze?

Od początku 2014 roku ceny surowca wzrosły – w zależności od frakcji – nawet o 20 procent i – jak twierdzą specjaliści – będą nadal rosnąć. „Popyt na surowiec i wysokiej jakości wyroby nadal jest dość duży, natomiast podaż surowca na światowym rynku bardzo ograniczona” – wyjaśnia Krzysztof Lalik z firmy Golden Amber, specjalizującej się w obrocie surowcem bursztynowym. Jego zdaniem,  w najbliższym czasie raczej nie wydarzy się nic takiego, co mogłoby tę sytuację zmienić: mało prawdopodobne jest, by Rosja zmieniła swoją politykę surowcową, jak również to, by w krótkim czasie na rynku pojawiło się więcej surowca w jakości jubilerskiej: ani na Przeróbce, ani też w okolicach Górki Lubartowskiej nie ruszyło wydobycie. Dotychczasowego status quo nie jest w stanie zmienić także wydobycie legalne i nielegalne na działkach dzierżawionych od prywatnych właścicieli szacowane na około tonę miesięcznie (z czego tylko część jest jakości jubilerskiej). Podobnie jak przemyt zza wschodniej granicy: ten z Rosji spadł znacząco, od czasu zapoczątkowania w Obwodzie Kaliningradzkim procesu dekryminalizacji tamtejszej branży, ten z Ukrainy też jest obecnie marginalny – zwłaszcza jak na potrzeby polskiej branży bursztynniczej, która miesięcznie zużywa – wedle szacunkowych danych – 3-5 ton surowca.

Już przed marcowymi targami Amber Trip i Amberif wieszczono rychłe pęknięcie tej bursztynowej bańki cenowej, tłumacząc to faktem, że „już nawet Chińczyków nie stać na bursztyn”. Te dwie branżowe imprezy pokazały, że jednak ich stać, pod warunkiem oczywiście, że wyrób będzie atrakcyjną lokatą kapitału lub też jego jakość i estetyka będą zgodne z preferencjami klientów ostatecznych z Państwa Środka. Dowiodły również, że popyt na luksusową biżuterię z naturalnym bursztynem bałtyckim jest nadal bardzo duży. „Na targi Amberif przygotowaliśmy głównie kolekcje bursztynu w srebrze, tymczasem klienci pytali, czy nie da się ich wykonać w złocie, nawet 18-karatowym” – potwierdza Marcin Wesołowski z firmy NAC Amber.

Teoretycznie same powody do radości, praktycznie – nie koniecznie. Producenci narzekają na brak dobrej jakości surowca, co znacząco utrudnia, a czasem nawet uniemożliwia im realizację zamówień. Nic więc dziwnego, że coraz częściej rozglądają się za żywicami alternatywnymi dla bursztynu bałtyckiego. Widocznym trendem staje się również narastające zniechęcenie kupców – głównie odbiorców z Europy i Stanów Zjednoczonych – do tego asortymentu ze względu na brak stabilności na rynku oraz niemożność cenowej rywalizacji z Chińczykami. Z rosnącą obawą w przyszłość spoglądają również właściciele polskich galerii specjalizujących się w handlu wyrobami z bursztynu. „Jak zwykle przed sezonem zadaję sobie pytanie, co i ile kupić, a przede wszystkim: czy przy tak wysokich cenach bursztynu uda się to sprzedać. Tylko w ciągu ubiegłego roku ceny gotowych wyrobów wzrosły trzykrotnie, w tym roku mamy już za sobą pierwszą zwyżkę” – mówi Aretha Kołodziejczyk z galerii Boruni w Krakowie.

Coraz trudniej o klienta gotowego wydać od kilkuset do nawet kilkuset tysięcy złotych na biżuterię z bursztynu – sytuacji nie zmienia obniżenie marży sklepu czy też coraz częściej deklarowana gotowość do negocjacji. Zdaniem Jarosława Niedzielskiego, zbytnia otwartość negocjacyjna oraz sprzedaż towaru z poprzedniego sezonu po zeszłorocznych cenach tylko psują rynek, radykalizując i ta już bardzo roszczeniowe postawy kupujących, zwłaszcza Chińczyków. Dlatego on stawia przede wszystkim na klienta europejskiego: „Kolejne podwyżki cen bursztynu przyjąłem z godnością i czekam na reakcję turystów z Europy – to od nich zależy, jaki będzie ten nadchodzący sezon. Moim zdaniem będzie on najbardziej zagadkowy w historii” – mówi Jarosław Niedzielski.