Sylwia Gabszewicz (z lewej) w towarzystwie Ewy Rachoń podczas wręczenia wyróżnienia w Konkursie Publiczności Ambermart 2003

14 maja br. w wieku lat 55 zmarła Sylwia Gabszewicz – malarka, która zakochała się w bursztynie. Owocem tej miłości była charakterystyczna biżuteria, w której łączyła go ze srebrem i kamieniami kolorowymi.

„Moja biżuteria jest surowa, chropowata, z zachowanymi śladami ingerencji narzędzi, tak jak biżuteria ludów pierwotnych” – powiedziała kiedyś o swoich dziełach sztuki złotniczej. I właśnie ta „pierwotność” w połączeniu z malarskim wyczuciem estetyki stała się jej artystyczną wizytówką. Sama artystka przyznała kiedyś, że nie byłaby malarzem, gdyby w biżuterii nie ciągnęło jej do koloru. Uzyskiwała go głównie poprzez udane kompozycje z kamieniami o mniej lub bardziej intensywnych barwach, m.in. bursztynem, koralem, agatem, lapisem, turkusem oraz perłami, jak również kryształami Swarovskiego, szkłem weneckim oraz własnoręcznie i tylko w jednym egzemplarzu wykonanymi elementami srebrnymi malowanymi oksydą.

„Pierwsze kolczyki zrobiłam jeszcze na studiach, ponieważ to co było w sprzedaży, nie podobało mi się. I tak się zaczęło. Wiele lat później trafiła do moich rąk surowa bryłka bursztynu z korą. Zafascynowała mnie tajemnica, którą w sobie kryła. Przepadłam. I tak jest do dzisiaj” – opowiadała o swojej fascynacji biżuterią. Bursztyn traktowała z wyjątkową delikatnością i szacunkiem do jego naturalnej formy – dla podkreślenia malarskiego efektu szlifowane były tak, by zachować jak najwięcej z pierwotnego kształtu bryłki i jego warstwy korowej.

W 2003 i 2007 r. w otrzymała wyróżnienie konkursie publiczności na najładniejszy wyrób na targach Ambermart. W 2007 r. otrzymała stypendium Urzędu Marszałkowskiego na realizację bardzo efektownej kolekcji kolii bursztynowych inspirowanych porami roku. Jej malarstwo, wielobarwne, brokatowe, z charakterystycznymi bukietami kwiatów zawsze towarzyszyło ekspozycji biżuterii.