Moneta "Bursztynowy szlak" to świetna inwestycja

Bursztyn to synonim piękna. Jego nazwa pochodzi od niemieckiego słowa bernstein, które oznacza kamień, który się pali. Sama nazwa intryguje, a jego wygląd wprawia w zachwyt. Nic więc dziwnego, że Narodowy Bank Polski, któremu przysługuje wyłączne prawo emitowania znaków pieniężnych Rzeczypospolitej Polskiej, postanowił uświetnić najwspanialsze z rodzimych pieniędzy właśnie bursztynami.

W 2004 roku, z okazji 15-lecia przywrócenia Senatu jako drugiej izby parlamentu w 1989 r., Narodowy Bank Polski wyemitował monety kolekcjonerskie i okolicznościowe. Większą, droższą i cięższą – wykonaną ze srebra – postanowiono niebagatelnie upiększyć. Czym? Bursztynem – oczywiście! Na rewersie monety, na tle stylizowanego wizerunku orła z płaskorzeźby w siedzibie Senatu RP, znajduje się wizerunek laski marszałkowskiej z bursztynem. Majestatyczna i niewątpliwie jedna z najpiękniejszych polskich monet odniosła także sukces inwestycyjny. W dniu emisji, czyli 24 maja 2004 r., każdy z nas mógł ją nabyć za 79 zł. W I kwartale 2011 r. na aukcjach internetowych moneta została wielokrotnie zlicytowana nawet za ok. 70% większą kwotę. A jeśli ktoś zakupił cały karton tych monet? Nic tylko pogratulować zmysłu inwestycyjnego! Monet wybito 67.000, co oznacza tylko 1 sztukę na ponad 500 Polaków.

Inną monetą, w której wykorzystano bursztyn, jest upamiętniająca Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2002 w Korei i Japonii srebrna 10-złotówka. Fragment mapy świata i para piłkarzy walczących o bursztynową piłkę. Trudno ubrać w słowa piękno, dynamikę, energię i żywiołowość bijącą z tej monety.

Szlak bursztynowy

Jednakże jeszcze rok wcześniej – w 2001 roku – wyemitowano monetę, która stała się prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalną i kojarzoną z rentownością numizmatyki jako formy inwestowania. Jeszcze kilka lat temu numizmatyką nazywano kolekcjonowanie monet. Z czasem, gdy zwrot z inwestycji w numizmaty osiągnął nie dziesiątki, nie setki, a tysiące procent (!), w najsłynniejszych stacjach telewizyjnych i radiowych wymieniano najbardziej dochodowe monety z poszczególnych kruszców – złota, nordyckiego złota i srebra. W tej ostatniej kategorii królował i króluje „Szlak bursztynowy”.

Pomiędzy 1.500 a 2.000% zysku obecnie to absolutny fenomen. Przy cenie emisyjnej 57 zł, w I kwartale 2011 roku licytowano ją na aukcjach internetowych w okolicach 1.000 zł. Najbardziej intrygująca jest myśl, że zaledwie dekadę temu, w 2001 roku każdy z nas mógł udać się do NBP i nabyć dla siebie karton, kilka albo przynajmniej jedną taką monetę. „Mądry Polak po szkodzie”.

Skąd ten sukces?

Na wartość monet kolekcjonerskich rzutuje szereg czynników. Jednym z nich jest nakład, czyli ilość wyemitowanych monet. „Szlaku bursztynowego” wybito zaledwie 30.000 egzemplarzy. Oznacza to, że szansę na jej zakup miał 1 na ponad 1.000 Polaków. A ile monet jest w skarbcach? Muzeach? Za granicą?

Kolejnym, istotnym elementem składowym wartości jest kruszec. Tak jak chleb liczy się w bochenkach, srebro liczy się w uncjach – jednostkach masy równych 31,1035 g. Uncja srebra od dnia emisji „Szlaku bursztynowego” (czyli 21 lutego 2001 roku) zdrożała o ponad 850% (z 4,42 do ponad 42 USD za 1 uncję)! Jeśli moneta jest wykonana ze srebra (a jest) wysokiej próby (Ag 925), jej wartość nigdy nie spadnie poniżej wartości kruszcu. O wartości kolekcjonerskiej nie wspominając. A ta rośnie każdego dnia, już od dekady.

„Szlakowi…” nie można też odmówić piękna. Moneta jest prawdziwym dziełem – wręcz arcydziełem. Oksydowana i ze znacznie większym bursztynem niż w te, które znalazły się w monetach w późniejszych latach. „Szlak bursztynowy” po prostu był i jest skazany na sukces.

Bartosz Wojtczak
Inwestycje Alternatywne Profit SA